Wstęp
W naszym życiu często korzystamy ze zdolności przewidywania biegu wydarzeń. Życie wymaga od nas zdolności przewidywania wydarzeń. Jest to szczególnie widoczne w spotykających nas różnych trudnych sytuacjach, które nas niepokoją swą nie przewidywalnością oraz zagrażają np. naszemu zdrowiu, naszej pracy, poczuciu bezpieczeństwa swego i bliskich… W takich chwilach usiłujemy, choćby tylko w przybliżeniu ustalić jak w zderzeniu z tymi trudnościami może potoczyć się nasze życie i naszych bliskich. Stąd stosujemy się do sprawdzonych już w podobnych sytuacjach rozwiązań. W końcu chcemy zapobiegać możliwym czarnym scenariuszom. Zdarza się jednak, że życie sprawia nam niespodziankę i że wypadki toczą się zupełnie w innym kierunku, niż byśmy się spodziewali. Często w takich sytuacjach okazuję się, że nasze dawne doświadczenia, dawne mądrości i wyrosłe na nich schematy, według których dzialiśmy w przeszłości już się nie przydają. Wtedy musimy się jakby na nowo nauczyć życia, odnaleźć siebie w tych nowych warunkach. Często bywa to bardzo trudne.
W podobnej sytuacji znaleźli uczniowie Jezusa. Dla nich ostatnie wydarzenia poprzedzające Zmartwychwstanie, było szokiem, zburzeniem ich dotychczasowej wiary zogniskowanej wokół Ewangelii wielkich cudów, tłumów podążających za Jezusem i własnego życia osłoniętego Jego cudowną mocą – oddając to ich słowami mówili, że „Jezus był prorokiem mocarnym w czynie i słowie przed Bogiem i wszystkimi ludźmi” (Łk 24,19). Uczniowie nie tak wyobrażali sobie finał misji swojego Mistrza. Miało być zupełnie inaczej. Doświadczając Jego mocy marzyli o rychłym politycznym i potężnym a zarazem sprawiedliwym Królowania Jezusa w nowym Izraelu (Łk 24,21), wolnym od rzymskich okupantów. Ten Izrael miał być również początkiem nowego powszechnego Królowania Boga na ziemi, gdzie wszyscy będą żyli w szczęści i pokoju (por. Iz 11,1-10). Dotychczasowa Ewangelia z chwilą śmierci krzyżowej Jezusa zburzyła ich marzenia, straciła łączność z ich życiem, stała się nieaktualna. W cieniu tego rozgoryczenia przebiega wędrówka dwójki Jezusowych uczniów do Emaus (Łk. 24,13-35). Przypomnijmy sobie tę historię.
Spotkanie z Jezusem na drodze do Emaus
W tekście Ewangelii widzimy dwóch uczniów, którzy opuściwszy Jerozolimę, miejsce, gdzie zgromadzili się uczniowie Jezusa po Jego śmierci wędrują do Emaus. Idą przytłoczeni bolesnymi wspomnieniami wcześniejszych dwóch dni: smutkiem Wielkiego Piątku, dnia w którym rozegrały się wydarzenia sądu i okrutniej śmierci Jezusa oraz pustką Wielkiej Soboty, czasu żałoby i powolnego godzenia się z tym, że Jezusa już nie ma z nimi… i już go nie będzie. Dlatego oddalają się od Jerozolimy, porzucając również nadzieję, że relacje niewiast i innych uczniów o Zmartwychwstaniu Jezusa są prawdziwe.
Po jakimś czasie dołącza do nich Nieznajomy wędrowiec, który włącza się do rozmowy. Uczniowie opowiadają mu o wydarzeniach, jak to arcykapłani i inni przywódcy religijni skazali Jezusa, Proroka i Mesjasza na śmierć, zanim zdążył wyzwolić Izraela z rąk Rzymian. Wspominają też o dziwnych doniesieniach uczennic Jezusa, które nie znalazły ciała w grobie i widziały aniołów, mówiących, że „On żyje”. Jak reaguje Nieznajomy? Nieznajomy Wędrowiec wprowadza w ich rozmowę nowy wymiar: mękę i śmierć Jezusa, które ich tak bardzo zdezorientowały i zdruzgotały umiejscawia w kontekście dziejów zapisanych w Biblii. Mówi im, co o Mesjaszu nauczają Pisma, Mojżesz i prorocy. Przekonuje ich, że wszystko, co spotkało Jezusa, zostało wcześniej opisane przez proroków: Jego narodzenie, życie, cuda, nauka, cierpienia, męka i śmierć i powstanie z martwych, obecna chwała, zbawienie wieczne ważniejsze od uzyskania niepodległości. Uczniowie powoli zaczynają pojmować sens tego, co przeżyli w ostatnich dniach.
Po pewnym czasie, gdy już zbliżyli się do miasteczka zapraszają Nieznajomego do siebie na kolację i nocleg. Nieznajomy jednak celowo udaje, że chce iść dalej. Można powiedzieć, że zostawia dalszą inicjatywę uczniom, chce sprawdzić jak bardzo zależy im na dalszej rozmowie, spotkaniu. Dotychczas wyjaśnił im teologicznie jak to miało być z Chrystusem, pomógł im zobaczyć wyjście z labiryntu wątpliwości. Teraz oczekuje na reakcję uczniów. Dlaczego tak robi? Za tą postawą kryje się perspektywa doświadczenia Bożego Objawienie, ukazania się Zmartwychwstałego, którą jednak musi poprzedzić przygotowane i otwarte serce uczniów. Uczniowie muszą więc być gotowi nie tyle zrozumieć słowa Nieznajomego, ale zarazem być gotowymi na „przyjście Boga” w tę sytuację zmagających się wątpliwości rozumu z racjami serca.
Uczniowie nalegają, aby Nieznajomy został. Ich „rozgrzane serca”, chcą słyszeć więcej na temat Jezusa. Nieznajomy rozpalił w nich na nowo nadzieję, że Chrystus naprawdę Zmartwychwstał. Nieznajomy przyjmuje zaproszenie. Podczas kolacji, gdy Gość błogosławi chleb, podobnie jak uczynił to Jezus podczas Ostatniej Wieczerzy, wtedy „spadają im łuski z oczu”. Uczniowie w tym momencie rozpoznali w osobie Nieznajomego, Zmartwychwstałego Jezusa Chrystusa. Zaraz jednak po Objawieniu Jezus znika z ich oczu. Po tym wydarzeniu uczniowie uwierzyli, i nie zważając na zmęczenie podróżą, udają się z powrotem do Jerozolimy, by tam ogłosić pozostałym uczniom Ewangelię o Zmartwychwstałym Jezusie.
Podsumowując tę historię widzimy, że Chrystus zgromadził wokół grupę uczniów, którzy związali z nimi swoją przyszłość. Zanim to jednak uczynili, to każdy z nich starał się przewidzieć jak to przyszłość może wyglądać. Jakie kształty przyjmowały ich wyobrażenia o przyszłości Jezusa i ich zarazem wiemy z powyższych rozważań. Uczniowie po wydarzeniach Wielkiego Piątku musieli na nowo układać swoje rozumienie i doświadczenie Ewangelii, która wydawała się nie pasować już do ich codzienności: Jak Jezus mógł być Mesjaszem skoro zginął tak okrutną śmiercią, nie przywracając Królestwa Izraela?(Łk 24,21) Skoro tak skończył, cóż znaczy Jego autorytet, potęga, moc? Jak bardzo ważna jest Jego nauka? Czy jest sens trwania Wspólnota uczniów, którą zostawił? Dopiero dzięki doświadczeniu „spotkania” z Jezusem w drodze (nowe zrozumienie Pisma) i przy łamaniu chleba (spotkanie ze Zmartwychwstałym) ich wcześniejsza wiara znalazła właściwe zrozumienie i pogłębienie. To wydarzenie przemieniło ich umysł i serce, stwarzając łączność między Ewangelią a ich codziennym życiem. Spróbujmy poszukać teraz w tej historii nas samych, nasze własne pytania, naszą własną drogę do Emaus.
Dzisiejsza „Droga do Emaus”
W omawianej Ewangelii możemy również zobaczyć siebie, z własnymi wątpliwościami, błądzeniem po manowcach, kiedy nasze dotychczasowe zrozumienie Ewangelii i doświadczenie obecności Boga wydaje się nie pasować do przeżywanych trudności. Ukazana na przykładzie uczniów historia wędrowania przez wątpliwości może nas wiele nauczyć o naszej codziennej drodze z Bogiem. Wspólnota Kościoła, jak każdy z nas indywidualnie uczy się tej historii, „że Chrystus ma zwyczaj w sposób niewidzialny dołączać się do swego Kościoła i prowadzić z nim dialog, w którym ukazuje nowe perspektywy i te punkty, przez które Jego prawda (Ewangelia) chwyta kontakt z teraźniejszością i staje się prawdą na dziś”[1]. W jednej ze swoich przypowieści Jezus powiedział, że Królestwo Boże podobnie jest do człowieka gospodarza, który wydobywa ze swego skarbca rzeczy nowe i stare”. Stare prawdy, nie zmienne, ale nowe perspektywy, nowe punkty styczności z życiem, które w swej dynamice i zmienności stawia nam wyzwania: jak połączyć Ewangelię z aktualnym naszym i moim tu i teraz. Taki wysiłek „sprowadzania z nieba” Ewangelii w nasze życie, związany jest gotowością stawiania sobie trudnych pytań i dawania sobie prawa na „błądzenie po manowcach”. Jednak to nasze wątpienie powinno być uprawiane na horyzoncie Ewangelii z tą świadomością, że w poszukującej umysłem i sercem lekturze Słowa Bożego towarzysz nam Nieznany Wędrowiec -Niewidzialny Chrystus. Mądrość polega na tym by chcieć iść z Chrystusem cierpliwe i prowadzić z Nim rozmowę. W tym jak bardzo ważna w takich sytuacjach jest rozmowa, wieź z Bogiem pomaga nam również filozofia dialogu Martina Bubera. Dzięki jej intuicją w analizowanym tekście Ewangelii zobaczymy na czym polega różnica pomiędzy mówieniem o Bogu (relacja Ja – On), a rozmową z Bogiem (relacja Ja-Ty).
Jak już wiemy Jezus towarzyszy uczniom w trakcie ich drogi do Emaus, prowadząc z nimi rozmowę. On jest partnerem ich rozmowy, ale „dopóki mówią o Nim w trzeciej osobie (relacja Ja-On), nie mogą z Nim nawiązać prawdziwego kontaktu, jest bowiem dla nich wciąż Nieznanym Wędrowcem. Dopiero kiedy wchodzą z Nim w prawdziwy dialog, pozwalają Mu przemówić i sami do Niego mówią, kiedy zapraszają go do środka (relacja Ja-Ty), dopiero wtedy przeskakuje iskra prawdy, dopiero wtedy ich serca pałają, dopiero wtedy ostatecznie spadną im łuski z oczu”[2]. Martin Buber podkreślał, że o Bogu nie możemy mówić w sposób autentyczny w trzeciej osobie. Gdy mówimy o Nim z dystansem, jak o przedmiocie, jeśli jest dla nas jakimś „on”, czy „ono”, wtedy się z Nim mijamy. Wszelkie próby zamykania Boga w naszych definicjach, wyobrażeniach, teoriach kończą się wykreowaniem bożka. Nasze definicje, obrazy Boga są wtedy jakby ekranami, na których zatrzymuje się nasz wzrok, nie docierając do głębi. Dopiero kiedy rozmawiamy z Bogiem i pozwalamy Mu do nas przemówić, wtedy wchodzimy z Nim w dialog, w relacją Ja i Ty i dopiero wtedy możliwe jest autentyczne doświadczenie Boga. W takiej relacji nasze myślenie o Bogu traktuje wszelkie definicje, obrazy, teorie jako okna, przez które patrzymy w głąb. To uchroni nas od błędu faryzeuszy, których wzrok zatrzymał się na „literze Prawa”, a które w rzeczywistości było jak okno na Boga-„litera zabija a duch ożywia”.
Ewangelia zachęca nas do takiej więzi z Jezusem Chrystusem, kiedy szczerze i cierpliwie z Nim rozmawiamy. Trzeba czasem siąść z Nim do stołu, przymusić go do tego – jak zrobili to uczniowie. Trzeba, jak uczniowie, połamać z nim chleb, spotkać się z Nim w Wieczerzy Pańskiej, Modlitwie i lekturze Pisma Św. Wtedy otworzą się nam oczy „opadną łuski” i zobaczymy siebie i nową sytuację jako oswojoną, bezpieczną – bo Chrystus jest z nami – światło Ewangelii okazuje się wtedy oświetlać każde ciemne miejsce ludzkiego zagubienia, bólu i samotności. Tak może wyglądać nasze spotkanie z Jezusem w „Emaus”.
Przypisy:
[1] J. Pietraszko, Spotkania, Kraków 1997, s. 192.
[2] T. Halik, Zacheuszu! Kazania na niedzielę i święta, Kraków 2006, s. 162.
autor: Pastor Dariusz Zuber
Artykuł opublikowany w miesięczniku Kościoła Ewangelicko-Metodystycznego pt. „Pielgrzym Polski” nr 4 (822), Warszawa 2008.