Między dobrem a złem – kilka słów o podwójnej naturze chrześcijanina

mirrorJest w Liście Apostoła Pawła do Rzymian jeden z ważniejszych fragmentów Nowego Testamentu, mówiący o chrześcijańskiej walce z grzechem. Są nim słowa Apostoła, zapisane w rozdziale 7,13-25. Ów tekst ukazuje nam wewnętrzny niepokój człowieka wiary. To rozdarcie – ów niepokój – uwidacznia się w walce pomiędzy pragnieniem dobra, zwycięstwa, a skłonnością ulegania złu. Częstokroć stajemy przed takim samym dylematem – chcę czynić dobro, a jednak zwycięża zło. Zastanówmy się ilekroć my przeżywamy tę samą walkę? Jak zrozumieć tę sytuację? Jak żyć w takim rozdarciu? Jak skutecznie walczyć z grzechem? Te pytania poprowadzą nasze rozważania nad tekstem Apostoła Narodów.

Pierwsze dwa wersety omawianego fragmentu otwierają przed nami widok na dramatyczny krajobraz ludzkiej egzystencji: „Wiemy przecież, że Prawo jest duchowe. A ja jestem cielesny zaprzedany w niewolę grzechu. Nie rozumiem bowiem tego, co czynię, bo nie czynię tego, co chcę, ale to, czego nienawidzę – to właśnie czynię”. W człowieku, jak czytamy, jest jakieś rozdarcie, polegające na wewnętrznym konflikcie między dobrem, które chcę czynić, a złem, które piętnuje moje czyny. Mówiąc inaczej: chcę dobra… a wychodzi zło. Jak zrozumieć to napięcie, skoro już nawet sam Apostoł mówił: „Nie rozumiem bowiem tego co czynię…”?

Myśl św. Pawła rozpoczyna swój ruch właśnie od tego „nie rozumienia”, „wewnętrznego niepokoju”, z niego czerpie impuls do poszukiwania odpowiedzi. Nim jednak podążymy śladem Pawłowych rozważań, trzeba wpierw przystanąć na chwilę, aby wyjaśnić znaczenie występującego w tym fragmencie terminu Prawo. Jest to ważne, ponieważ w kontekście Prawa Apostoł Narodów charakteryzuje grzech, zło. W jakim więc znaczeniu Apostoł używa słowa Prawo?

Użyty w tekście termin Prawo wskazuje na Prawo Żydowskie, czyli spisane słowa Przymierza zawartego między Bogiem a Izraelem. Prawo potwierdzało to Przymierze i było również jakby oknem, przez które można było oglądać Boga, poznawać Go i uczyć się tego, jaki On był, jest i będzie wobec Izraela, człowieka i świata. Równocześnie było ono także swoistym drogowskazem prowadzącym do Boga. Prawo opisywało całą rzeczywistość życia Izraela tak w obszarze religii i kultu (jak sprawować liturgię świątynną, co jest czyste i nie czyste – czyli co może mieć kontakt z Bogiem, a co nie…), jak i w obszarze życia społecznego (np. kwestie sądów, rządzenia, zasad prowadzenia wojen, handlu, zasady życia rodzinnego…), aż po sferę codziennego życia (np. jak odżywiać się, jak się ubierać, jak budować bezpieczne domy, jak obchodzić się z chorobami…). Wypełnianie Prawa przez Izraelitów potwierdzało przynależność do Przymierza, w ramach którego Bóg jest z człowiekiem, opiekuje się nim oraz dokonuje Zbawienia.

W kontekście fragmentu z Listu do Rzymian szczególnie ważnym jest podkreślenie znaczenia Prawa Żydowskiego, jako normy, która definiowała grzech, określała jaki czyn jest dobry a jaki zły. Tym samym rolą Prawa było uświadamianie człowiekowi, co jest złem i nie podoba się Bogu. Prawo było więc „swoistym Pedagogiem”, który miało wychowywać Izrael, pomagać mu w trwaniu w Przymierzu z Bogiem. Podsumowując, można powiedzieć, że Prawo jest Bożym narzędziem służącym do demaskowania grzechu w życiu człowieka.

Termin Prawo, obok żydowskiego zabarwienia, cechuje także uniwersalność, wyrażająca się w sumieniu każdego człowieka. Sumienie można określić jako sanktuarium, gdzie każdy człowiek spotyka się z Bogiem. Spotkania te owocują decyzją czynu dobrego lub złego. Jak mówił w innym miejscu Apostoł Paweł: „Skoro bowiem poganie, którzy nie mają Prawa, z natury czynią to, co Prawo nakazuje, są oni sami dla siebie Prawem, chociaż Prawa nie mają; Dowodzą też oni, że treść Prawa jest zapisana w ich sercach, wszak świadczy o tym sumienie ich oraz myśli, które nawzajem się oskarżają lub też biorą w obronę” (Rz 2,14-15).

Gdy już dowiedzieliśmy się w jakim znaczeniu Apostoł Paweł używa terminu Prawo powróćmy do analizowania fragmentu Listu do Rzymian. Jak już wspomniałem, pierwsze dwa wersety ukazują dramatyczną kondycję wierzącego człowieka. Widzimy w nich prawdę o nas, o tym, że jesteśmy rozdarci pomiędzy dobrem i złem.

Apostoł Paweł w wersetach 14 i 15 pisze, że Prawo jest duchowe, czyli znajduje się w sferze oddziaływań Boga. Duchowość Prawa wskazuje również na jego Boskie pochodzenie i cel jaki kreśli przed człowiekiem – poznawanie Boga i trwanie w Przymierzu z Nim. Dlaczego jednak człowiekowi tak trudno wypełnić nakazy Prawa? Skąd to nasze rozdarcie? Gdzie leży przyczyna tego stanu rzeczy? Św. Paweł mówi nam, że dzieje się tak, ponieważ jesteśmy „cieleśni” – zaprzedani w niewolę grzechu – w przeciwieństwie do Prawa, które jest doskonałe, odzwierciedlające Dobroć i Świętość Boga. Toczę więc walkę z samym sobą, chcę dobra na które wskazuje mi Prawo a jednak zwycięża zło…

W kontekście tego, co autor Listu do Rzymian mówi o duchowości Prawa, widzimy że przyczyna tej moralnej nędzy człowieka leży w nas samych. Nie możemy doszukiwać się jej gdzieś poza sobą, mówiąc np., że to okoliczności spowodowały, że popełniłem grzech, wybrałem zło. Nasza grzeszność nie wynika bynajmniej z roli Boskiego Prawa, które rozróżnia dobro od zła. Czyli jakby nie było Prawa, to nie było by instancji nazywającej grzech, moglibyśmy sami ustanawiać sobie własne standardy moralne, w świetle których pewnie bardziej byśmy się usprawiedliwiali niż oskarżali. Dlaczego demaskowanie grzechu nie jest rolą tylko Objawionego Izraelowi Prawa? Ponieważ jak już czytaliśmy, Prawo jest zapisane w sumieniu każdego człowieka. Stworzony na podobieństwo Boga człowiek nosi w swoim wnętrzu tęsknotę do Boga, wyrażoną choćby w pragnieniu doświadczania dobra – wszyscy pragniemy dla siebie dobra, a nie zła. Ta tęsknota została w nas umieszczona przez Boga, co pięknie ujął Św. Augustyn: „Niespokojne jest serce nasze, dopóki nie spocznie w Tobie”.

adam-i-ewaJest w nas pragnienie dobra, ale jak już wiemy – jest także skłonność do czynienia zła. To skażenie ludzkiej natury jest następstwem upadku pierwszych ludzi – ich nieposłuszeństwo wprowadziło na świat grzech – grzech, który jest źródłem naszego sprzeciwu wobec Boga. W ramach własnej wolności decydujemy czy chcemy dobra, którego pragniemy, czy ulegamy złu, którego nienawidzimy. Inaczej mówiąc, nasze rozdarcie pomiędzy dobrą chęcią a jej wykonaniem ma swoje źródło w naszych wewnętrznych zmaganiach, codziennych konfliktach sumienia. Czyli, czy głos Boga, który w nas się rozchodzi zamieniamy w echo, które rodzi dobro, czy tłumimy go, pozostawiając pustą ciszę, bo wybraliśmy zło. Praktyka naszego chrześcijańskiego życia pokazuje, że często zagłuszamy Boży głos, zamieniając pragnienie dobra na złe czyny. W tych słowach prawda o chrześcijańskim dramacie niepokojąco znowu wraca: Dlaczego, pomimo naszych dobrych pragnień, wychodzą złe czyny? Dlaczego nasze czyny wymykają się kontroli umysłu, serca? Co jest tego przyczyną?

Następne cztery wersety rozszerzają nasze poszukiwania o prawdę na temat grzechu: „Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, to tym samym przyznaję Prawu, że jest dobre. A zatem już nie ja to czynię, ale mieszkający we mnie grzech. Jestem bowiem świadom, że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka dobro; bo łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać – nie. Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię właśnie zło, którego nie chcę. Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który we mnie mieszka. A zatem stwierdzam w sobie to prawo, że gdy chcę czynić dobro narzuca mi się zło” (Rz. 7, 16-21). W pierwszym z czytanych wersetów raz jeszcze słyszymy prawdę o Prawie. Tym razem jednak Apostoł Paweł buduje jego autorytet na zasadzie przeciwieństwa. Ludzkie pragnienie Dobra, które pochodzi od Boga i jest wypisane w umyśle oraz sumieniu każdego człowieka, świadczy, że Prawo jest dobre i szlachetne pomimo wyraźne widocznego przeciwieństwa, odzwierciedlonego w naszych złych czynach. Skąd w nas pragnienie dobra? Chcenie dobra – przestrzeganie Prawa – wynika z Boskiego rodowodu człowieka, który został stworzony na Jego obraz i podobieństwo. Można powiedzieć, że fundamentem człowieka jest dobro. Ale jak czytamy w następnych wersetach, w człowieku tkwi grzech. Teraz możemy wyraźniej dostrzec skąd to nasze wewnętrzne rozdarcie. Główną przyczyną tego dramatu jest grzech. Apostoł Paweł w tych wersetach personifikuje grzech, nadaje mu osobowy charakter. Taki zabieg pozwala nam spojrzeć na niego jak na nasze drugie Ja. Ja, z którym w obrębie naszego sumienia prowadzimy walkę. Ale bardzo często przegrywamy, grzech zwycięża. Zwycięża bo jest często atrakcyjniejszy, pozwala szybko zaspokoić nasze potrzeby, bo np. łatwiej jest wybrać nam wygodny egoizm, troskę tylko o siebie, niż poświęcenie siebie bliźniemu.

W następnych wersetach 7,22-23 Apostoł Paweł podsumowuje, a zarazem poszerza swoje nauczanie na temat konfliktu pomiędzy dobrem a grzechem w człowieku, wprowadzając antytezę prawa grzechu z prawem umysłu. Taki zabieg ma na celu wypowiedzenie innymi słowami ukazanego wcześniej dramatu. „Albowiem wewnętrzny człowiek we mnie ma upodobanie zgodnie z Prawem Bożym. W członkach zaś moich spostrzegam prawo inne, które toczy walkę z prawem mojego umysłu i bierze mnie w niewolę pod prawo grzechu mieszkającego w moich członkach”. Prawo umysłu wskazuje na racjonalny wymiar chrześcijańskiej wiary. Umysłem bowiem przyjmuje się Prawo Boże i przy pomocy tegoż samego umysłu odnawia się własne życie: „Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, ale przemieniajcie się poprzez odnowienie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jak jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu miłe i co doskonałe” (Rz 12,2). Umysł jednak znajduje swoje przeciwieństwo w „prawie grzechu mieszkającego w moich członkach, moim ciele”. Jak to rozumieć? Czy nasze ciała są źródłem zła? O jakim ciele mówi tu Apostoł? Ciało, o którym mówi w tym miejscu św. Paweł to grzeszna natura człowieka, która „poprzez członki” wyraża się w uczynkach. Człowiek, poprzez relacje społeczne, kontakt z innymi ludźmi i światem widzi jak często grzeszne są jego czyny. W końcu nie można być dobrym lub złym w samotności. W powyższych słowach raz jeszcze zabrzmiał dramat człowieka wierzącego.

Podsumowując tę część nauczania Apostoła Pawła możemy stwierdzić, że nasze pragnienie dobra, nasza wola nie ma władzy nad ciałem, czyli naszym zewnętrznym wyrażaniem siebie. Nie potrafimy prowadzić bezgrzesznego życia. Czyli człowiek, który uważa Prawo za dobre i stara się czynić dobro odkrywa, że ciągle towarzyszy mu zło. Zło, które jest stale obecne obok niego. Co oznacza, że tak zło i jak i dobro nie może ostatecznie zwyciężyć w człowieku. I nawet pomimo tego, że z powodu grzechu pierwszych ludzi naturalnie ciążymy w stronę zła, to jednak zawsze będzie również w nas dobro, wynikające z naszego Boskiego rodowodu.

W naszej walce ze złem, prawem grzechu wydajemy się być osamotnieni i bezsilni, co dobitnie słyszymy 7, 24: „Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, co wiedzie ku tej śmierci?”.Tym okrzykiem autor Listu do Rzymian obnaża nieszczęście człowieka. To jakby kropla przepełniająca czarę goryczy, Apostoł Paweł podkreśla jak bardzo godny pożałowania jest człowiek. Człowiek udręczony, umęczony i bezsilny. Św. Paweł z głębi swego serca woła o ratunek. Ten głos jest głosem każdego z nas. Któż mnie wyzwoli, któż mi pomoże?

Dalsze wersety przynoszą odpowiedź: „Dzięki niech będą Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pan naszego! Tak więc umysłem służę Prawu Bożemu, ciałem zaś – prawu grzechu” (Rz 7,25). Spróbujmy wniknąć w doniosłą prawdę tej odpowiedzi. Jak zauważamy, Apostoł nie pogrąża się w beznadziei, idzie za intuicją tkwiącego w nim dobra i wola o ratunek. Przeczuwa, że jego głos przebije się poza ziemski wymiar ludzkiego życia. Tym samym otwiera się na przychodzącego z ratunkiem Boga. Przyjmuje dar Boskiej miłości objawionej w wydarzeniu Jezusa Chrystusa. Nie widzimy jednak w tym wersecie czegokolwiek, co mówiłoby jak usunąć ostatecznie grzech z naszego życia. Zamiast tego Apostoł składa dziękczynienie Bogu Ojcu przez Jezusa Chrystusa. Co to znaczy? Oznacza to, że walka z grzechem i złem ma sens jedynie w naśladowaniu Jezusa. Apostoł doświadczył prawdy wiary, że dzieła wyratowania człowieka z więzów grzechu dokonał Jezus Chrystus. Ten, który dla naszego zbawienia przyszedł na świat. Przyjmując dar Zbawienia człowiek staje się Nowym Stworzeniem. Teraz nowy człowiek, uczestnik Nowego Przymierza między Bogiem a człowiekiem, żyje w atmosferze przepojonej Chrystusem, co oznacza, że jako naśladowcy Jezusa jesteśmy w Chrystusie i z Chrystusem. Tę wyjątkową komunię, charakteryzuje doświadczenie głębokiej więzi z Bogiem. Dzięki temu łatwiej nam wybierać dobro, odpowiadać na Bożą miłość, ale nadal musimy toczyć bój. Nasze życie jest przedmiotem oddziaływania Prawa grzechu i Prawa Bożego. Tym samym Apostoł Paweł potwierdza naszą dramatyczną kondycję, swoiste podwójne niewolnictwo chrześcijan: „Tak więc umysłem służę Prawu Bożemu, ciałem zaś – prawu grzechu” (Rz 7,25). Na czym polega to podwójne niewolnictwo? Jest to doświadczenia niepokoju jaki odczuwamy w naszym chrześcijańskim życiu, bo po mimo tego, że jesteśmy zbawieni to, jednak nie doświadczamy jeszcze pełni owoców zbawienia. Bo choć Królestwo Boże jest już na świecie (np. Łk 17,20-21) to, ciągle jest na nim jeszcze zło, cierpienie i śmierć. Bo chociaż umarliśmy dla grzechu (Rz 6,11), jak mówi Apostoł Paweł, to jednak dalej toczymy z nim walkę.

Pismo Święte jako kierowane do nas Słowo Boga domaga się odpowiedzi. Jak więc praktycznie odpowiedzieć na analizowany fragmentu Listu do Rzymian? Słowa Apostoła Pawła pokazują nam prawdę o naszym codziennym chrześcijańskim życiu, które trzeba rozumieć i doświadczać jako dramat dobra i zła w nas. Oznacza to, że powinniśmy badać i zaglądać we własną głębię serca, aby źródło naszych czynów było w Bogu. Jest to tak ważne, ponieważ jak uczy św. Paweł, grzech jest stale obecny w naszej codzienności. Jego wpływu nie można bagatelizować. Jest on naszą drugą naturą, piętnującą nasze spotkania z drugim człowiekiem, bo kładzie się cieniem na naszych relacjach z innymi – łatwiej nam o gniew, o osądzanie, niż o miłość i zrozumienie. Grzech piętnuje również nasze „spotkania z samym sobą”, ponieważ wewnętrznie poranieni przez doświadczenie grzechu często nie potrafimy akceptować i kochać siebie. Jesteśmy przez to zgorzkniali, zamknięci w sobie i własnym cierpieniu. Nie potrafimy żyć z sobą, co dotyka równocześnie innych.

Ale Bóg chce nam pomóc. Stąd w naszych wewnętrznych zmaganiach uczmy się polegać na Panu Bogu, z którym pogłębiamy więź przez korzystanie z środków łaski: studiowanie Pisma Świętego, modlitwę, post, sakramenty i duchowe rozmowy. Ważną rolę w naszej pielgrzymce do Boga odgrywa Kościół, gdzie jako Wspólnota uczniów Chrystusa możemy być wsparciem dla siebie. W końcu łatwiej razem przechodzić poprzez trudy życia, doświadczenie ciężkiej choroby, smutku samotności i niepokoju biedy. Omawiany fragment podkreśla prawdę o naszej wolność, w obszarze której dokonuje wyborów za Bogiem, ale i z Bogiem.

Apostoł Paweł podkreśl, że nie znajdziemy ostatecznej odpowiedzi dlaczego grzech i zło jest ciągle w nas obecny. Przykładowe pytanie: Jaki jest cel istnienia zła, grzechu? Czemu Bóg nie niszczy zła i grzechu? Dlaczego dopuszcza istnienie zła?- muszą pozostać bez prostej odpowiedzi. Jest to bardziej sfera tajemnicy niż prostych odpowiedzi. Wejście w świat Bożych tajemnic jest możliwe tylko poprzez wpatrywanie się w Chrystusa, który przyszedł na świat nie jako Pan Majestatu, ale pokorny sługa. Właśnie na przykładzie Jezusa widzimy, że Bóg chce zniszczyć zło nie przemocą, w jednej chwili usuwając cierpienie, śmierć, grzeszność, ale wybiera drogę bardziej subtelną. Chce przemieniać człowieka, świat od wewnątrz. Zło jest niszczone nie przemocą, ale dobrem. Stąd płynie wskazówka dla każdego chrześcijanina, że i my mamy czynić podobnie. Zło i grzech należy zwyciężać dobrem. Miłość zakrywa wiele grzechów jak pisze Apostoł Piotr. Zło jest więc dla nas jakby tworzywem, z którego mamy wydobyć dobro. Jesteśmy artystami trudnego tworzywa. Pamiętajmy jednak, że na swojej drodze wiary oprócz siebie samego, oprócz Wspólnoty Kościoła w którym jesteśmy, jest z nami Bóg. A jak pisał ks. Jan Twardowski: „Całe szczęście kryje się w tym, że Pana Jezusa zgubić nie można, ponieważ On nas stale szuka. To my możemy się pogubić jeśli nie zobaczymy Go w naszym życiu”.

Na zdjęciu: Obraz Lucasa Cranacha Starszego (1472-1553), Adam i Ewa (Muzeum Narodowe w Warszawie).

Autor: Pastor Dariusz Zuber

Artykuł opublikowano w miesięczniku Kościoła Ewangelicko-Metodystycznego, pt. “Pielgrzym Polski” Nr 11 (829), Warszawa 2008