Kazanie na Narodowe Święto Konstytucji Trzeciego Maja

„Bo wy do wolności powołani zostaliście (…)  służcie jedni drugim w miłości” Gal. 5,13 – kazanie na Narodowe Święto Konstytucji Trzeciego Maja

(II Mjż  22, 20-26Rz 12,1-6a; Łk 12,34-36a.42-44)

Narodowe Święto Konstytucji Trzeciego Maja przypomina nam o tkwiącym głęboko w nas Polakach umiłowaniu wolności. Konstytucja Trzeciego Maja z 1791 roku na owe czasy, gdzie wokół naszego kraju potężniały państwa zarządzane i tworzone przez jednostki (absolutyzm oświeceniowy), była wielkim manifestem wolności, prawa do samostanowienia i demokracji. Wolność jednak zawsze jest dookreślana przez inne wartości: dobro, sprawiedliwość, miłość, równość, tolerancja… Gdyby nie ten aksjologiczny kontekst wolność byłaby swawolą, anarchią, a mówiąc prościej wyrazem egoizmu jednostki. Wolność jest więc niejako dobrem wspólnym. Darem o który troszczy się wspólnota, naród. O tym jak ważne, to zadanie pisał Adam Mickiewicz: „O ile powiększycie i polepszycie duszę waszą, o tyle polepszycie prawa wasze i powiększycie granice wasze”. Poeta pisał to w czasach kiedy nie było Polski na mapie świata, gdy tęsknota za niepodległością podpalała co raz to kolejne zrywy,  powstania, których celem było wywalczenie niepodległości. Słowa poety kierują naszą uwagę na istotę wolności. Tak naprawdę wolność rodzi się i dojrzewa w sercu, we wnętrzu człowieka. Tam zapuszcza swoje korzenie, by później rozrastać się na zewnątrz, wydając owoce oddania i służby Bogu i ludziom. Ruch wolności rozpoczyna się od serca, duszy. Skoro ten nasz wewnętrzny świat jest tak ważny dla wolności, to poszukajmy w czytanych dziś fragmentach Pisma Świętego wskazówek do tego czym powinna cechować się naszą służbę Bogu, ludziom i ojczyźnie?

Apostoł Paweł w Liście do Rzymian mówi do nas: „Składajcie swoje ciała jako ofiarę żywą, świętą i miłą Bogu, bo taka powinna być duchowa służba wasza” (12,1). A lepiej tłumacząc ostatni zwrot „bo taka powinna być rozumna służba wasza”. Oznacza to, że nasze całe życie powinno znaczyć oddanie Bogu. Każdy nasz czyn, myśl ma być darem jaki składamy Bogu. Takim darem ma być również patriotyzm, troska o Ojczyznę. To tak jakbyśmy nasze zachowania wobec innych, naszą modlitwę, pracę, naukę, naszą służbę publiczną, służbę w Kościele zamieniali w prezenty, którymi chcemy „uszczęśliwić” Boga.

To przesłanie Apostoła Pawła jest tożsame z słowami z dzisiejszej Ewangelii, w której słyszymy Jezusa, kierującego do nas następujące słowa: „Gdzie jest skarb wasz, tam będzie i serce wasze” (Łk 12,34). Jezus Chrystus uczy nas, że jesteśmy, stajemy się tym, co pragniemy, co kochamy… W tym miejscu warto zatrzymać się i zadać sobie pytania: kim w takim razie będę, jeżeli najważniejszym dla mnie jest pieniądz, kariera, rozrywka, czy inne dobra konsumpcyjne? Jezus podkreśla, że kto nieustannie troszczy się o dostatek jedzenia, ubrania, ten nadmierną uwagę przywiązuje do czysto zewnętrznych spraw. A mówiąc inaczej pozwala na to, aby troska o to, co złudne, przemijające kształtował jego serce. Taka postawa wypycha Boga z serca (zob. 1 Tm 6,10). Zamiast więc ulegać tym troskom, powinniśmy zaufać Bogu, ponieważ On się o nas troszczy (Mt 6,32). W innym miejscu Ewangelii Jezus pyta: „Czyż życie nie znaczy więcej niż jedzenie, a ciało niż ubranie” (Mt 6,25). Chrześcijanin jest więc człowiekiem, który  zabiega o Królestwo Boże.  Czyli o  to, by w jego sercu panował i mieszkał Bóg. Dzięki temu staje się wolny od ziemskich trosk, ponieważ doświadcza Bożego pokoju, który jak czytamy u Apostoła Pawła przewyższa wszelkie utrapienia, zagubienie, ból (zob. Flp 4,7). Doświadczanie Bożego pokoju pozytywnie wpływa na naszą pracę, nauką i służbę innym, dodając nam sił, niwelując gorycz porażki i zniechęcenia. 

Postawa służenia, oddania Bogu wymaga także ciągłej nauki wiary. Bo chrześcijańskie życie jest zależne od tego, jak będziesz sobie odpowiadał na pytania: Kim jest Bóg? Czego oczekuje od mnie? Jak mam troczyć się o innych i o nasze wspólne dobro jakim jest lokalna społeczność, a szerzej nasza Ojczyzna? Apostoł Paweł zachęca nas: „Kształtujcie swój umysł tak, abyście umieli rozróżniać, co jest wolą Bożą, co jest dobre, miłe i doskonałe”(Rz12,2). Dalej Apostoł Narodów dopowiada abyśmy nie rozumieli o sobie więcej, niż należy rozumieć, lecz byśmy rozumieli z umiarem stosownie do wiary, jaką Bóg każdemu z nas udzielił. Te słowa podkreślają jak ważna w chrześcijańskim życiu, a zwłaszcza we wspólnym życiu obok siebie jest pokora i słuchanie innych. Każdy otrzymał swój własny charyzmat, jakiś dar jako wyraz swojej wiary, który należy przyjąć, doceniać i respektować. A ujmując to prościej można powiedzieć, że Św. Paweł zachęca: bądźmy otwarci na siebie nawzajem i uczmy my się od siebie. Nie można bowiem być sprawiedliwym, dobrym, miłosiernym w samotności. Nie można być patriotą w samotności. Wszystkie te wartości można rozwijać się tylko we wspólnocie.  

Pochylmy się teraz nad Ewangelią. Pan Jezus uczy nas, by nasza służba dla Boga i innych cechowała się postawą czujności. Jezus tak mówi: Niechaj biodra będą przepasane i świece zapalone. Wy zaś bądźcie podobni do ludzi oczekujących Pana swego. Co to oznacza? Ewangelia przypomina nam prawdę, że każdego chrześcijanina trzeba uważać za sługę Bożego, mającego pewne zadania do wykonania. Przypowieść uczy również, iż Bóg nie zagląda nam przez ramię i nie mówi za każdym razem, czego od nas oczekuje. Wyraźniej widać to w przypowieści o talentach, gdzie Pan zostawia talenty swoim sługą, nie dając instrukcji ich używania. To jest odpowiedzialność poszczególnych sług (Zob. Mt 25,14-28). W czytanej przypowieści Jezus zdaje się mówić: Kto chce służyć Bogu i bliźnim, kto chce spełnić Boże oczekiwania i życzenia, musi być czujny na potrzeby chwili i gotowy do działania. Chodzi więc o to, jak ważna jest chwila obecna i jakie niebezpieczeństwa niesie ze sobą zwlekanie z odpowiedzią na wolę Boga.

W tej Jezusowej przypowieści o czuwaniu chwila obecna jest darem i zobowiązaniem. Ta chwila jest czasem kiedy człowiek może spotkać Boga, poprzez rozpoznanie i wypełnianie zadnia, jakie Bóg mu wyznaczył. Czuwanie można postrzegać też jako czuwanie w oczekiwaniu na Boga przychodzącego do nas w innych ludziach, przez ich radę, którą wysłuchamy. Przez gest miłości, który przyjmiemy, przez słowa zachęty ale i trudne słowa krytyki, które wysłuchamy, bo pomogą nam stać się lepszym chrześcijaninem, lepszym patriotą i lepiej troszczyć się o potrzeby naszej lokalnej społeczności, naszej ojczyzny. Bóg przychodzi do nas także przez innych ludzi, którzy potrzebują naszej pomocy, miłości, wsparcia… Dlatego czuwajmy, by nie przegapić tego przyjścia Boga w innym człowieku do nas.

O tym „przychodzącym w innym człowieku Bogu” mówi nam lekcja z Starego Testamentu z II Mjż  22, 20-26. W czytanym tekście słyszymy o nakazie miłowania, a właściwie litowania się nad osobami bezbronnymi. Występujące w tekście sieroty, cudzoziemcy i wdowy to trzy najsłabsze grupy starożytnego społeczeństwa. Bóg gdy zawierał ze swoim ludem przymierze umieścił w nim również przepisy o litowaniu się nad bezbronnymi. Bóg opiekował się wdowami, sierotami i cudzoziemcami w sposób szczególny z powodu ich zasadniczej bezbronności; żądał, by ich nie uciskano, i groził, że ci, którzy to czynią, sami staną się sierotami. Prawo Mojżeszowe zabrania krzywdzenia cudzoziemców. Jest to tym bardziej ważne, ponieważ Izraelici sami byli cudzoziemcami i tułaczami w Egipcie. Podobnie jak cudzoziemcy i sieroty, wdowy były często całkowicie zależne od dobroczynności innych. Wdowy nie mogły dziedziczyć własności męża, zaś ich posag musiał zostać wykorzystany do wspierania dzieci. Jak widzimy sytuacja tych grup była ciężka. Czytany fragment mówi jeszcze o miłości w kontekście pożyczania pieniędzy. Bóg zabrania pobierania procentu od pożyczki dla ubogiego Izraelity (w tamtych czasach było to zwykle 20%).

Wszystkie trzy grupy potrzebowały ochrony prawnej, nie miały bowiem dość siły, by same się bronić. Zachowywały swoją godność jako osoby chronione przez Boga.   

Omawiany fragment ze Starego Testamentu mówi również o miłości i wyrozumiałości dla człowieka ubogiego. Domaga, by płaszcz wzięty w zastaw zwrócić mu wieczorem, bo będzie mu potrzebny do snu (płaszcz był jedynym okryciem ubogiego). Lekcja z II Mjż uczy nas, że miłość, troska o naszą lokalną wspólnotę i nasze kraj powinna obejmować bliźniego, wiedzieć jago materialne potrzeby i zaradzać im.

Warto jeszcze przesłanie analizowanego fragmentu pogłębić odkryciami filozofii dialogu Emanuela Leviansa. Otóż Levians pisał, że Bóg ukrył się w „twarzy człowieka” i a szczególnie w twarzy człowieka potrzebującego, którego symbolizuje wdowa, sierota i cudzoziemiec. Mówiąc o „twarzy człowieka” jako miejscu ukrycia się Boga Levians podkreślał, że docieramy do Boga, spotykamy się z Nim poprzez konkretny czyn miłości wobec bliźniego. Droga do Boga wiedzie przez miłość wobec człowieka. Ów filozof podkreśla, że Bóg przez „twarz” bliźniego wzywa nas do miłości. To wezwanie jest tak radykalne i wstrząsające jak sytuacja kiedy ktoś przynosi nam pod drzwi mieszkania niemowlę. Wtedy czujemy, że nie możemy przejść obojętnie, zostawić dziecko… Tak według Leviansa jest z drugim człowiekiem. Bóg ukrywa się w nim i wzywa nas do miłości. Nie możemy być obojętni wobec potrzebujących. A jak bardzo jest to ważne wyjaśnia tekst analizowanej Ewangelii.

Jezus mówi do nas, że Bóg zjawia się w naszym życiu incognito. Nasz Pan w swojej przypowieści o czuwających sługach pokazuje nam, że wola Boża może w każdej chwili incognito stanąć przed nami. Dlatego jeżeli chcemy pozostać wierni Bogu, w każdej chwili powinniśmy starać się tę wolę rozpoznać i wykonywać. Mamy mieć oczy które zauważą Boga, który przychodzi, uszy które go usłyszą, serce, które go poczuje. Dlatego tak ważne jest, jak słyszeliśmy już od Apostoła Pawła, kształtowanie swojego umysłu tak, aby potrafił rozróżniać, co jest wolą Bożą, co jest dobre, miłe i doskonałe.

Jezus w Ewangelii zachęca byśmy czuwali i modlili się. Ciekawym jest, że Nowy Testament nie mówi po prostu módlcie się. Ciągle powtarza: czuwajcie i módlcie się. Takie czuwanie w pełnym napięciu oczekiwania jest najgłębszą formą modlitwy, bo jest ciągłym nasłuchiwaniem, wypatrywaniem Boga, który przychodzi. Czuwamy, czekając na Boga. Bez Boga bowiem nie jest możliwa nasza wiara i służba innym ludziom. Bóg przez nas pragnie działać, pracować, kochać, cierpieć, ufać. Skoro Bóg w osobie Jezusa Chrystusa podjął nasze ludzkie życie, wszystko, co ludzkie – może okazać się święte: nasza służba, nasza praca, nasze oddanie wspólnocie, nasz troska o ludzi wokół nas, ale i nasze zmęczenie, nasze zniechęcenie, nasze porażki…

Pamiętajmy na słowa Apostoła Pawła, że zostaliśmy powołani do wolności. Służmy więc jedni drugim w miłości (zob. Gal. 5,13). Takich ludzi najbardziej potrzebuje nasza Ojczyzna!

Amen.

Kazanie opublikowano w miesięczniku „Pielgrzym Polski”, Nr 5-6 (871-872), Warszawa 2012, s. 5-6.