Spotkanie Marii z Elżbietą

Klikając tutaj można ściągnąć plik poniższego kazania do odsłuchania.

IV Niedziela Adwentu. Rok C, ST: Mi 5,1-4a, NT: Hbr, Ewangelia: Łk 1,39-56

Fragment Ewangelii Łukasz 1, 39-56  pomaga nam spojrzeć na tajemnicę więzi człowieka z drugim człowiekiem, która jest budowana we wspólnocie z Bogiem. Mówiąc inaczej, światło Ewangelii rozjaśnia przed nami to szczególne wydarzenie jakim jest doświadczenie spotkanie z drugim człowiekiem, po którym mówimy: dzięki Tobie lepiej rozumiem Boga, a także siebie i Ciebie, dzięki Tobie jestem bliżej Boga i bliżej innych ludzi. I dalej, dzięki temu spotkaniu z Tobą wszystko jest jakby nowe, rozpocząłem nowe życie, wybrałem nową drogę życia, mogę być kimś lepszym… Pięknym przykładem takiego spotkania jest to, co wydarza się pomiędzy Marią i Elżbietą. Przypatrzmy się zatem temu wydarzeniu.

Champaigne_visitationMaria poruszona doświadczeniem spotkania z Aniołem Gabrielem, który zwiastował jej prawdę o tym, że będzie matką Zbawiciela świata udaje się w podróż do swojej krewnej Elżbiety. Elżbieta jak słyszała od Anioła również doświadczyła cudu, gdyż po mimo swojej bezpłodności zaszła w ciążę. Maria jak mówi Ewangelia, nie zwleka z decyzja pójścia do Elżbiety. Dlaczego tak się śpieszy? Dlaczego jest to dla niej tak ważne? Te pytania są tym bardziej istotne, ponieważ wypraw do Elżbiety wiąże się z około 4 dniową wędrówką przez góry. Maria musiała być odważną i pewną swoich sił kobietą, skoro wybrała się w tak długą drogę samotnie.

Pośpiech Marii wynika z głębokiego poruszenia jakie wywarło na niej spotkania z Bogiem, za pośrednictwem Anioła Gabriela. Maria chce podzielić się tą wielką wiadomością z osobą, która może ją nie tylko zrozumieć, ale także udzielić wsparcia, pomocy. Wszak Maria ma około czternastu i może nie rozumieć do końca tego, co ją spotkało. Maria wie, że łączy ją z Elżbietą wspólne doświadczenie. Wie również, że spotykając się z ciężarną Elżbietą znajdzie w niej potwierdzenie tego wszystkiego, co mówił do niej Anioł. Słowa Anioła Gabriela dzięki temu mogą stać się bardziej namacalne, dotykalne bo Maria będzie mogła zobaczyć ich potwierdzenie w innym człowieku. Bo skoro Elżbieta jest w ciąży, to słowa Anioła muszą być prawdziwe.

Gdy Maria przyszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę, jak czytamy w Ewangelii, „poruszyło się dziecko Elżbiety, a Duch Święty napełnił Elżbietę”. Elżbieta w tym momencie weszła w szczególny kontakt ze swoim dzieckiem i napełnił ją Duch Święty. Stała się prorokinią, która rozpoznała w Marii jej tajemnicę macierzyństwa. Wykrzyknęła: „Błogosławiona jesteś między kobietami i błogosławiony jest owoc twojego łona!”. A następnie pyta Marię: Czemu to zawdzięczam, że odwiedziła mnie matka mojego Pana? Błogosławiona  jesteś bo uwierzyłaś, że spełnią się słowa, które Pan powiedział do Ciebie”. W tych słowach Elżbieta wypowiada tajemnicę Jezusa Chrystusa. Narodziny Jezusa są spełnieniem wszystkich obietnic, które Bóg dał w Starym Testamencie. Skupiają one w sobie wszystko, co Bóg przyrzekł człowiekowi. W Jezusie Bóg pokazuje, że uwolni swój lud od wszelkich utrapień, że wskazuję mu cel i sens życia, że go wybawia z wszelkiego więzienia i leczy jego wszelkie rany. W Jezusie Chrystusie spełnia się całe Pismo Święte.

Maria odpowiada jej pieśnią pochwalną, którą znamy jako Magnificat. Pieśń Marii pięknie mówi o Bogu, który pamięta o biednych i pokornych i zbawia ich. Szczęśliwy los ludzi bojących się Boga przeciwstawia nędzy niewierzących, pysznych i hardych, którzy zostaną rozproszeni jak plewy. Boża obietnica udzielona patriarsze Abrahamowi wreszcie doczeka się spełnienia w Jej Synu, Jezusie Chrystusie.

Owe spotkanie dwóch kobiet to wspólna celebracja tajemnicy, podwójnej tajemnicy: ciąża dziewicy i ciąża niepłodnej. Było to bardzo głębokie doświadczenie dla obu kobiet, z których każda nosiła pod sercem niezwykłe dziecko. Połączenie kosmicznie odmiennych przeżyć, ale obu – bardzo ciężkich i niespotykanych (więc i społecznie wyśmiewanych). W Ewangelii czytamy ich natchnione słowa prorockie i słowa uwielbienia dla Boga, które odsłaniają przed nami „palec Boży” obecny w ich doświadczeniach. Prorocze słowa Marii i Elżbiety,  ich przekonania i zaufanie Bogu pojawia się na wiele długich lat zanim część męskich bohaterów Ewangelii zada sobie trud pytania czy Jezus jest Mesjaszem. Obie kobiety wzajemnie przeżywają komunię i wspólnie wpierają swoją wiarę. Spędzają ze sobą kilka miesięcy. Dobry wspólny czas wzajemnego wsparcia przed przyszłymi wydarzeniami i cierpieniem, które miało przyjść. Maria jak wiemy z Ewangelii doświadczy tego szczególnie będąc świadkiem śmierci Jezusa. Kto wie czy podobnie nie było z Elżbietą, która mogła doświadczyć bólu związanego ze stratą swojego syna (Jan Chrzciciel został stracony przez Heroda).

Elżbieta widzi w Mari wierzącą, wzór wiary. Mówi: „Błogosławiona jesteś, bo uwierzyłaś, że spełnią się słowa, które Pan powiedział do ciebie”. Maria jest błogosławiona bo przez swoje zaufanie Bogu ma z Nim głęboką więź. A obok tego jest też szczęśliwa, błogosławiony oznacza bowiem szczęśliwy. Bóg także w nas spełni swoje obietnice. Także w nas dokona czegoś wielkiego, gdy jak Maria zaufamy Jego Słowu. Wtedy i my będziemy cieszyć się Bożym błogosławieństwem, czyli Bożą przychylność i będziemy ludźmi szczęśliwymi.

Piękna odpowiedź jaką udzieliła Maria na pozdrowienie Elżbiety może stać się także naszą pieśnią, modlitwą. Pieśń Marii pięknie mówi o Bogu, który pamięta o biednych i pokornych i zbawia ich. Gdy Chrystus jest w naszych sercach to możemy wtedy zaśpiewać tę pieśń, wysławiając Boga który wejrzał na nas, wejrzał nie mnie i na ciebie i uczynił w nas coś wielkiego. Tą wielką rzeczą jaką Bóg uczynił w nas jest zbawienie jakie nam podarował, czyli wieź z nim. Wieź, która zmienia nasze życie, czyniąc nas ludźmi błogosławionymi, szczęśliwymi.

Spotkanie Mari z Elżbietą stanowi wzór głębokiego i przesyconego Bogiem spotkania między ludźmi. Dlaczego? Ponieważ każde spotkanie pozwala w drugim chrześcijaninie odkryć tajemnicę Chrystusa. Każdy nosi w sobie Chrystusa. Gdy to rozumiemy, również w nas podskakuje dziecko, czyli to w nas, co cechuję się ufnością wobec drugiego człowieka i Boga. To co, jest tak charakterystyczne dla dzieci, które cechuje zaufanie, pragnienie relacji oraz głód poznawania Boga, innych ludzi i całego świata. Jest to nasze wewnętrzne dziecko. O dzieciach uczy Jezus, że do takich należy Królestwo Boże. Trzeba więc pozwolić naszemu „wewnętrznemu dziecku” wpływać na nasze relację z Bogiem i człowiekiem. Gdy więc rozumiemy tę tajemnicę odkrywamy wartość bliźniego, z zaufaniem, otwartością wychodzimy do niego. Rozumiemy jak bardzo jest nam potrzebny. Bo wiara, dobro, miłość, czy sprawiedliwość ma sens tylko we wspólnocie z innymi. Nie można kochać, być dobrym, sprawiedliwym w samotności.

Aby jednak takie spotkanie z naszą siostrą i bratem było możliwe musimy-jak Maria-powstać i wyruszyć w drogę. Musimy stać na własnych nogach, aby dojść do drugiego. Nikt nie zrobi tego za nas. I musimy przejść przez góry, przez góry zahamowań,  niechęci, bo może nie przepadamy za tą naszą siostrą czy bratem, za naszą sąsiadką, kolegą z pracy. Musimy też przejść przez góry stereotypów, które są wygodna formą uproszczenia, np. nie warto rozmawiać i spotykać się z nie wykształconymi ludźmi, bo o czym z nimi rozmawiać. Gdy pokonamy te góry wtedy możemy zobaczyć drugiego człowieka jaki jest naprawdę. Poznać go i dzięki niemu lepiej też poznać Boga. Na tym buduje się wspólnotę Kościoła – jedności w różnorodności darów duchowych i talentów jakie posiadamy.

Amen.