Doświadczenie kryzysu, a mówiąc inaczej – sytuacje graniczne, są głęboko zrośnięte z tkanką ludzkiego życia. Filozofia dramatu Józefa Tischnera jest próbą opisania ludzkiego życia jako permanentnego zagrożenia kryzysem i doświadczania go, co krakowski filozof definiuje jako życie w dramacie. Na czym polega dramatyczność egzystencji? Słowo „dramat” wskazuje na realność dobra i zła w życiu człowieka – dobra, które niesie wybawienie, i zła, które niszczy. Człowiek w obliczu tych wartości podejmuje w swym życiu rozmaite wybory. W każdy wybór wpisana jest jakaś niepewność, która wskazuje na możliwość pobłądzenia. Dlaczego? Bo absolutne wartości dobra, prawdy i piękna na tym świecie przeplatają się ze złem, które jest ich negacją. Dla scharakteryzowania owej dramatycznej natury człowieka Tischner powołuje się na słowa Ewangelii: „kto straci siebie, ten odzyska siebie, kto chciałby zachować siebie, ten straci siebie”. Słowa powyższe podkreślają, że człowiek buduje siebie poprzez wybory, w których „traci” i „odzyskuje” siebie. Z tego powodu człowiek jest zadaniem dla siebie samego, ponieważ może siebie stracić lub ocalić[1]. Zagrożenie „utratą siebie” wskazuje na obecne w każdym ludzkim życiu doświadczenie kryzysu.
W tymi miejscu trzeba jednak podkreślić, że doświadczenie kryzysu jest zawsze naznaczone obecnością drugiego człowieka. Według Tischnera człowiek ocala i tworzy siebie samego tylko dzięki komuś innemu. W tym sensie dramatem jest tak naprawdę wszystko, co wydarza się między człowiekiem a człowiekiem. Jest to coś międzyludzkiego. Coś, co jest tworzone poprzez uczestników dramatu, a zarazem coś, co ich kształtuje. Dramat więc wydarza się w rzeczywistości spotkania Ja i Ty – Ja jest powiązane z Ty poprzez wspólny każdemu człowiekowi wątek dramatyczny. Wspólne uczestnictwo zakłada wzajemność, w której „ja staję się tym, kim jestem, dzięki tobie, a ty dzięki mnie, albo przeciwnie: ja nie jestem sobą z twojej winy, ty z mojej”[2]. Kryzys zjawia się więc w życiu każdego Ja za pośrednictwem drugiego człowieka. Dzieje się to albo przez zło, które wyrządza nam drugi, albo wiąże się złem doświadczanym przez drugiego (np. śmierć bliskich).
Powyższe akapity wskazują na istotną cechę Tischnerowskiej antropologii, dla której człowiek jest rzeczywistością dynamiczną – człowiek nie tyle „jest”, ale „staje się”. W Tischnerowskim rozumieniu egzystencji widoczne są odniesienia do Heideggera. Dla krakowskiego myśliciela człowiek buduje, projektuje swoją przyszłość w konkretnym tu i teraz, wychodząc od doświadczeń z przeszłości. Jest to wyraźne nawiązanie do Heideggerowskiej metafory człowieka (Dasein) jako płynącej poprzez czas pieśni[3]. Autor Filozofii dramatu jednak przedłużył ruch myśli egzystencjalnej, rozważając metaforę melodii na horyzoncie „partytury”. Na czym polegało owe przedłużenie? Stworzona przez Tischnera metafora partytury odgrywa bardzo istotną rolę w antropologii filozofii dramatu, ponieważ wiąże człowieka ze światem wartości. Można powiedzieć, że człowiek nieustannie tworzy siebie na sposób artysty, który zamienia zapisane w partyturze dźwięki na melodię. Tischner następująco wyjaśniał relację pomiędzy artystą i partyturą (człowiekiem i wartościami): „Każdy z nas jest najpierw i przede wszystkim wartością dla samego siebie. Moje Ja jest Ja aksjologicznym. Wartość ta ujawnia się jednak dopiero wtedy, gdy służy innym wartościom. Powiedz mi, dla jakich wartości się poświęcasz, a powiem ci, jak siebie cenisz. Ja aksjologiczne artysty odsłania się w dziełach sztuki. Ja aksjologiczne człowieka religijnego odsłania się w ‘modlitwie i dobrych uczynkach’. Ja aksjologiczne człowieka nauki odsłania się w jego pracach naukowych. Każde Ja nosi ze sobą partyturę wartości, wedle której gra swoje życie”[4]. Partytura jest jakąś namiastką substancjalności, a tą substancjalną partyturą, według której człowiek odgrywa siebie, są wartości[5].
Odwołanie się przez Tischnera do aksjologii wskazuje na istotny aspekt traktowania przez niego kryzysu. Otóż dla krakowskiego myśliciela świat wartości odsłania wertykalny wymiar ludzkiej egzystencji. W doświadczeniu kryzysu, przeżywanego w wymiarze horyzontalnym, zawiera się również rzeczywistość wertykalna. Co to oznacza? Dla Tischnera życie człowieka to „właściwie (…) tylko jeden dramat – dramat z Bogiem. Każdy inny dramat i inny wątek dramatyczny jest jedynie fragmentem tego dramatu”[6]. Wartości dobra, wolności i piękna odsyłają według Tischnera do Boga. W takiej optyce kryzys jawi się dla chrześcijan jako wyzwanie dla wiary, która hartuje się w ogniu trudnych doświadczeń (zob. 1 P 1,5-6; Jak 1,2-3).
W świetle powyższych rozważań widać, że kryzys jest dla Tischnera wartością pozytywną. Dlaczego? Ponieważ obecność kryzysu odsłania przed człowiekiem dany mu dar wolności – dar trudny, ponieważ w sytuacji kryzysu człowiek musi podjąć decyzję, stworzyć coś nowego. Życie jawi się wtedy jako budowana na mniejszych lub większych kryzysach droga. Na tej drodze człowiek tworzy siebie, robiąc to w imię doświadczenia, stałego przełamywania pojęciowych i językowych schematów. Człowiek jest istotą wędrującą, ponieważ nie jest on jednostkowym przypadkiem ogólnej istoty, lecz indywidualną, wolną i twórczą egzystencją.
Doświadczenie wolności jest możliwe wyłącznie w świetle konfliktu dobra i zła (kryzysu). Tak głębokie powiązanie świadomości wolności ze świadomością dobra i zła rodzi według Tischnera egzystencjalny niepokój. „Przecież gdyby wszystko było niewolą, także nie byłoby źle. A może byłoby o wiele lepiej? Czy świadomość wolności nie jest dzieckiem grzechu? Czyż nie mogłoby więc być tak, żeby wszystko było niewolą? Zwierzęta nie mają świadomości, a żyją. A człowiek? Cóż człowiek?”[7] Człowiek jest wolny, dlatego musi wybierać. I choć pragnie dobra, często wybiera zło. Tischner powołuje się tu na słowa św. Pawła: „Biada mi, człowiekowi, bo dobra, którego chcę, nie czynię, a czynię zło, którego nie chcę” (por. Rz.7,14-24). To wewnętrzne rozdarcie określa tym samym dramatyczne drogi ludzkiej egzystencji. Kryzys jest więc i będzie zawsze towarzyszył człowiekowi, będąc niezbędnym tworzywem dla ludzkiej wolności. Człowiek jest artystą trudnego tworzywa.
Przypisy
[1]J. Tischner, Zarys filozofii człowieka dla duszpasterzy i artystów, Kraków 1991, s. 12.
[2]Tamże, s. 12
[3]Heideggerowe Dasein rozumie siebie jako rozpięte w czasie, jego istnienie miało swój początek w przeszłości i ma gdzieś w przyszłości swój koniec. Aby istnieć, autentycznie potrzebuje świadomości przeszłości (faktyczność – czyli „rzucenie w świat”), teraźniejszości (bycie autentycznym) i przyszłości (projektowanie własnej egzystencji – człowiek jest bytem, dla którego rozumienie bycia jest sposobem bycia). Metafora melodii według Tischnera oddaje czasowe uwarunkowanie Dasein. „Czy może istnieć melodia poza czasem? Czas jest wewnętrzną rzeczywistością melodii. Wszystko, czym jest melodia, jest rozpięte na czasie. Aby mogła zaistnieć melodia, musi zaistnieć świadomość przeszłości, przyszłości i teraźniejszości. Melodia wybiega w przyszłość ku jakiemuś zakończeniu. Wybieganie w przyszłość nie oznacza jednak zerwania z przeszłością; gdyby coś takiego się stało, nie byłoby już samej melodii, lecz w najlepszym przypadku jakaś inna. Wciąż trzeba nawiązywać do przeszłości, by ją kontynuować ku przyszłości. Można powiedzieć, że melodia istnieje właściwie tylko w teraźniejszości, bowiem przeszłości już nie ma, przyszłości jeszcze nie ma, ale teraźniejszość melodii jest tego rodzaju, że na niej wyciska swe piętno zarówno przeszłość, jak przyszłość” (J. Tischner, Zarys filozofii…, dz. cyt., 65-66).
[4]J. Tischner, Drogi i bezdroża miłosierdzia, Kraków 1999, 59.
[5]A. Bobko, Poszukiwanie prawdy o człowieku, Znak 550(2001), s. 58.
[6]J. Tischner, Filozofia dramatu. Wprowadzenie, Kraków 1998, s. 23. Na marginesie rozważań o Filozofii dramatu warto dodać, że osobiste doświadczenie Tischnera zdecydowało o tym, iż uznał on judaizm i chrześcijaństwo za najpełniej ukazujące dramat człowieka z Bogiem (Tamże, s. 23)
[7]J. Tischner, Spór o istnienie człowieka, Kraków 2000, s. 322.
Artykuł opublikowano w kwartalniku społeczno-kulturlanym “Słowo i Myśl” 2/2012, nr 117, s. 37-39.