Dobra Nowina o Królestwie Niebieskim – refleksja nad Ewangelią Mateusza

sz_pantoMateuszowa Ewangelia w swej wymowie bardzo wyraźnie w kontekście innych synoptyków przedstawia Jezusa jako Mesjasza, wypełniającego proroctwa Staro Testamentowe o nadejściu Królestwa Bożego (np. 1,22; 2,15; 4,14; 17,23; 21,4: 27,9). Stąd w narracji Mateusza znajdujemy wiele odniesień do Jezusa, w którym spełniają się proroctwa. Główną treścią Ewangelii jest idea Królestwa Niebieskiego[1], otwierającego się wraz z przyjściem Chrystusa Jezusa. Autor poprzez takie rozłożenie akcentów w prezentacji opowieści o Mesjaszu prowadzi nas do pytania, jak rozumieć Dobrą Nowinę o Królestwie Niebieskim?

Nim odpowiem na powyższe pytanie, warto w tym miejscu przypomnieć naukę o Królestwie Bożym w Starym Testamencie. Na kartach Starego Testamentu często spotykamy się z ideą Królestwa Bożego, które jest omawiane w kontekście narodu wybranego. Bóg wprowadza swoje Królestwo poprzez Izrael, który jest jego znakiem, wyrazem. Oznacza to, że w jedynie w obrębie przymierza między Bogiem a jego ludem możemy zrozumieć znaczenie Królestwa Bożego (Królestwa YHWH). Oczywiście w nauce ST pojawiają się także akcenty uniwersalistyczne, jednakże nadejście i pełnia Królestwa związana jest z dominująca rolą Izraela, z którego to właśnie wyjdzie Mesjasz, wywyższający na forum świata Izrael i zaprowadzający Królestwo Boga na ziemi. Dopiero wtedy Królestwo otworzy się na pogan. Patrząc w świetle ST na ideę Królestwa Boga dostrzeżemy także jej progres, od jej widzialnego utożsamienia z teokracją Izraela (Królestwo Dawida tożsame z Królestwem YHWH), po nauczanie proroków, w którym panowanie Jahwe nie może być tożsame z wadliwymi i często niesprawiedliwymi strukturami społecznymi i dlatego wiąże się z rzeczywistością eschatologiczną (por. Iz 11,1-10). Przepowiadanie ST na temat Królestwa Bożego znajduje dopełnienie w nauce Jezusa, wyczekiwanego Mesjasza. Kim zatem w świetle Ewangelii o Królestwie Niebieskim jest Jezus? I czy Ewangelia Mateusza daje nam podstawy do twierdzenia, że nauczanie Jezusa skupia się głównie na Dobrej Nowinie o Królestwie?

W Ewangelii określeniem Jezusa jest słowo Mesjasz, inaczej Chrystus, co wyraźnie koresponduje z zagadnieniem Królestwa Bożego. Wynika stąd, że Jezusa jako Chrystusa nie można rozpatrywać w oderwaniu od Jego Królestwa. Narracja Mateusza już na początku wiąże Jezusa z Królestwem Bożym, co widzimy w rodowodzie Bożego Syna, sugerującym linię królewską (1,1-17) oraz w przybyciu mędrców, królów ze wschodu, którzy rozpoznają w małym synu Marii Króla (2,1-6). Dalsza lektura Ewangelii potwierdza, że wokół tematu Królestwa Niebios Mateusz układa swoją opowieść. Przykładowo Jan Chrzciciel, rozpoczynając swą służbę, zaczyna głosić rychłe nadejście Królestwa Bożego. Sam Jezus skupia się na Dobrej Nowinie o Królestwie, nie o Krzyżu i Zmartwychwstaniu[2] (np. 9,35). Nauczanie o Królestwie jest również tematem kazania na Górze, w którym możemy poznać etyczną stronę. Dalej, gdy przyjrzymy się, w kontekście prawdy o Królestwie, kuszeniu Jezusa (4,8-9), łatwo dostrzeżemy, że również sam szatan, kusząc Chrystusa zna cel Jego przyjścia. Bo dlaczego wszystkie królestwa świata mają być pokusą dla Jezusa? Szatan widział w Jezusie Tego, który przyszedł zaprowadzić Królestwo Niebios, obejmujące swym zasięgiem cały świat. Podobnie i oponenci (żydowscy przywódcy religijni, Piłat) Jezusa, o których czytamy w Ewangelii, w stawianych Mu zarzutach wskazują na główny motyw Jego nauki, jakim jest Dobra Nowina o Królestwie Bożym (zob., np.: oskarżenia Sanhedrynu-26,63-68; złośliwa interpretacja przez arcykapłanów nauki i życia Jezusa – 27,39-44; słowa Piłata 27,11-14 i zachowanie rzymskich żołnierzy 27,27-31). W kontekście powyższego widzimy, że Królestwo Niebios jest głównym motywem Ewangelii Mateusza. Postarajmy się teraz przeanalizować przepowiadanie Jezusa Chrystusa, szukając w Jego słowach zrozumienia Dobrej Nowiny, jaką głosił.

Królestwo Niebios, jak czytamy w Ewangelii, otwiera się wraz z początkiem misji Jana Chrzciciela (11,12)-do Jana jest ono głoszone przez Proroków i od Jana zaczyna się realizować. Wejście rzeczywistości Królestwa do świata dzieje się jakby naturalnie, bez zapowiadanego przez proroków triumfalizmu, w którym w jednej chwili świat zostaje przeobrażony, uleczony: zło zostaje usunięte, następuje powszechne panowanie Boga i Jego Mesjasza (Pomazańca)[3]. Jednak, to ciche zstąpienie Boga, Jego Mocy na ziemię znaczą także znaki, które maja potwierdzać ówczesnym mieszkańcom Palestyny, że nastaje czas Królestwa. Tymi znakami są słowa, a przede wszystkim czyny Jezusa (11,2-6), w nich można zauważyć realizujące się proroctwa, dotyczące czasów mesjańskich (np. Iz 61). Jezus nauczając o Królestwie Niebios, często korzysta z figury przypowieści, by w prosty sposób zilustrować Jego cichą, powolną moc, przeobrażającą rzeczywistość świata. Widać, to choćby na przykładzie przypowieści o ziarnku gorczycy i zaczynie (13,31-35). Ewangeliczny zaczyn przetwarza całe ciasto w ukryciu, w tajemniczy sposób, niezawodnie z właściwą sobie skuteczną siła. Trzeba tylko czekać aż ciasto urośnie, co niechybnie nastąpi. Końcowy rezultat jest zawsze zadziwiający, bowiem tak mała ilość zaczynu, czyli Królestwa uosobionego w służbie Jezusa i małej grupy Jego uczniów, potrafi przeobrazić tak wielką ilość mąki, czyli świat. Przypowieść „nie mówi o ludzkim poszukiwaniu Królestwa, jak to ma miejsce w historii o ukrytym w roli skarbie i drogocennej perle (Mt 13,44-46), lecz o Jego wewnętrznej i tajemniczej mocy, zdolnej przemienić całą ludzkość i całe stworzenie”[4]. W przypowieści o ziarnku gorczycy dostrzegamy podobne przesłanie, najmniejsze z ziaren, symbolizujące Królestwo, rozrasta się, stając się wielkim drzewem. To, co było w początkach niewidzialne i ukryte z czasem staje się widzialne i dotykalne. W obu przypowieściach istotnym jest, że rozwój Królestwa nie jest uzależniony tylko od człowieka, udział człowieka w tym wzroście jest ograniczony[5].

Królestwo Niebios jest wolną, niczym nie uwarunkowaną inicjatywą Boga. Inaczej mówiąc, jest doświadczane z łaski, dane darmo, na co wskazują, obok powyższych przypowieści, również Jego odbiorcy, którymi są głównie biedni, prości ludzie, często społecznie i religijnie odrzuceni (11,5). Jezus, gdy głosi nastanie Królestwa Boga, często prowadzi swoją mesjańską działalność właśnie wśród tych najbardziej potrzebujących (żebraków, trędowatych, pogardzanych celników, jawnych grzeszników – prostytutki, opętanych, chorych psychicznie) i zarazem tych, dla których bezpośredniość Jego przesłania jest wyraźnym znakiem zainteresowania i Bożej troski o ich los (troska ta obejmuje zarówno ich potrzeby duchowe, psychiczne jak i socjalne). Co, jak pokazują ewangeliczne opisy ,jest ich największa potrzebą.

Jednakże, omawiane przez nas, Boże Panowanie pomimo szerokiej dostępności i Boskiej inicjatywie, łasce- wymaga również indywidualnego przyjęcia, cechującego się ufnością dziecka (18,1-3). To podkreśla także prawdę, że jest ono dostępne dla każdego człowieka, bez względu na jego wiek, przynależność społeczną, poziom rozwoju, bowiem postawa dziecka jest wzorem odpowiedzi na Boże zaproszenie do Jego Królestwa. W tych słowach Jezusa widać wyraźną różnicę pomiędzy Jego nauką o Królestwie, a nauką ST, gdzie Królestwo jest raczej rozpatrywane w kategoriach kolektywnej przynależności do narodu wybranego, nie ma tak wyraźnego nacisku na indywidualne określenie postawy wobec Jego rzeczywistości. Jezus, jak czytamy, wzywa natomiast do osobistej decyzji i odpowiedzialności w obliczu wyzwań i obowiązków, jakie stawia nam pobyt w Królestwie Bożym.

Królestwo Boże, jak już wspominaliśmy, jest rozpoznawalne przez czyny i słowa Jezusa. Jest przez Niego wyrażane i na Nim skoncentrowane, ponieważ On jest ustanowionym przez Boga Królem, Mesjaszem (26,63-64), który przynosi, obwieszcza Boże Panowanie. W przypowieściach w wersecie 11,12 zauważamy dynamiczny rozwój Królestwa, niejako wdzierającego się do tego świata, jak również do rzeczywistości opanowanej przez cierpienie, zło, szatana i jego demony, co dzieje się poprzez wypędzanie demonów, uzdrowienia, wskrzeszanie zmarłych, odpuszczenie grzechów. We wspomnianym już wersecie 11,12 dostrzegamy w Królestwie jego otwartość, wyrażoną w skierowanym do ludzi przez Boga powszechnym zaproszeniu do wspólnoty z Nim. Królestwo jest więc przez ludzi zdobywane gwałtowne. Inaczej mówiąc, głód Boga, życia w Jego bliskości, determinuje ludzi, by zdecydowanie wkroczyli w Boską rzeczywistość. Bowiem zaproszenie jest praktycznie bezwarunkowe, Jezus wymaga tylko wejścia na swoją drogę. W tym miejscu warto wspomnieć, że Jezus, nauczając o Królestwie, nie rozsądzał ostatecznie, kto w nim jest, a kto nie. Tego dowiemy się dopiero w czasie Jego powtórnego przyjścia (zob. 13,36-43).

Przyglądając się, opisanej w Ewangelii Mateusza, służbie Jezusa łatwo dostrzeżemy jak bardzo skupiał się On na byciu wśród odrzuconych przez społeczeństwo i normy religijne (trędowaci, poganie). Dzięki temu możemy dowiedzieć się, że nie ma żadnych obszarów ludzkiego życia, do których nie docierałby Boża troska, miłość. Życie Jezusa było manifestacją Królestwa Bożego, Jego mocy, tworzącej nową rzeczywistości religijną i społeczną (zob. Osiem błogosławieństw 5,3-11). Wpatrując się w życie Jezusa zauważymy, że nie zależało Mu na tym, aby uzdrawiani ludzie byli jego uczniami. Wszak wielkie tłumy chodziły za Jezusem, ale niewielu decydowało się zostać Jego uczniami. Pomimo tego Jezus nie rezygnował z uzdrawiania, wypędzania demonów itp., ale poprzez swoją służbę pokazywał, jak Bóg patrzy na działalność ewangelizacyjną, głoszenie Królestwa Bożego. „Głoszenie” Królestwa ma obejmować wszystkich ludzi, z uwzględnieniem ich potrzeb tak duchowych, jak i społecznych. Przy czym, na przykładzie Jezusa, Nauczyciela widzimy, że odpowiedzialnością Jego uczniów jest wprowadzanie wartości Królestwa Bożego w ich kontekst społeczny (5,13-16), bez wyczekiwania natychmiastowych skutków (nawróceń, powstawania nowych kościołów, zmian w obrębie stosunków społeczno-gospodarczych).

Charakteryzująca Boże Królestwo radykalność, ucieleśniona w Jego poselstwie, etyce i wezwaniu do naśladowania Jezusa, Króla (10,38-39; 11,28-30) wnosi napięcie w ten świat (10,34). Teraz o byciu w Królestwie nie decydują zewnętrzne ryty (przynależność do narodu wybranego, wypełnianie określonych nakazów religijnych), ale postawa serca, na której buduje się nowa etyka i religijność. Postawa serca i wypływająca z niej etyka jest ostateczną instancją, określającą, kto należy do Królestwa[6]. Jezus, nauczając o Królestwie, głosił więcej niż zbawienie od grzechów, możliwość pojednania się z Bogiem dzięki Jego śmierci krzyżowej i Zmartwychwstaniu. W Jego nauce możemy wyczytać przesłanie o Panowaniu Boga, które zmienia całe życie podległego mu człowieka, ludzkości. W obszarze Królestwa człowiek ma bezpośredni przystęp do Boga (zob. 6,9-13; 7,11), do Jego przemieniającej życie nadziei, wskazującej nam obietnice, które wypełniają się wraz z widoczną progresywnością Królestwa. W Jego mocy zmieniamy siebie i otaczającą nas rzeczywistość (zob. przypowieści o Królestwie). Jak więc powyższe rozważania wpływają na zagadnie misji i ewangelizacji?

Dobra Nowina (Ewangelia) o Królestwie Niebieskim powinna warunkować działalność ewangelizacyjno-misyjną kościoła. Jezusowe przepowiadanie o Królestwie wskazuje nam drogę do naśladowania, kontynuowania Jego misji. Co to znaczy? Głoszenie ewangelii sprowadza się do zwiastowania Prawdy o Królestwie. Co ważne jest, to przede wszystkim nie misja słowa, ale misja czynów. Zwiastowanie Królestwa wymaga od nas bycia z innymi ludźmi, dzielenia z nimi codzienności, radości i trudów. W tym sensie, to nie tylko ogłoszenie Dobrej Nowiny o Królestwie i Jego Królu, ale głównie praktyczna pomoc i troska o bliźnich. Wspólnota uczniów, kościół Jezusa Chrystusa jest widzialnym przejawem rzeczywistości Królestwa (zob. 5,13-16; 18,20 i Łk 17,20-21). Dlatego Jezusowe wezwanie do „bycia światłem i solą ziemi, świata” oznacza wprowadzanie Królestwa Bożego w obszar społeczny, ekonomiczny i polityczny (np. przesłanie Ośmiu Błogosławieństw 5,3-9). Tym samym w świetle nauki przesłania o Panowaniu Boga zanika podział na sacrum i profanum, nie ma już obszarów i ludzi wyłączonych z obecności i troski Boga (np. trędowaci jako nieczyści, odłączeni od Boga czy samarytanie jako bałwochwalcy)[7]. To wskazuje, że każdy uczeń, przedstawiciel Królestwa jest wezwany do naśladowania w swym życiu służby Jezusa. Czytając Ewangelię zauważymy, że wezwanie do misji, ewangelizacji dotyczy wszystkich uczniów Jezusa. Inaczej mówiąc, odpowiedź na wezwanie „Idźcie na cały świat…” (28,19-20) zależy indywidualnie od nas – jak wykorzystam w dziele ewangelizacji, to, co Bóg mi dał. Nawet, to co najmniejsze, mało widoczne, niepozorne, jak pięć chlebów i dwie ryby z opowieści o cudownym nakarmieniu kilkutysięcznego tłumu, Bóg wykorzysta i pomnoży we wprowadzaniu Królestwa. Nasze głoszenie Królestwa Bożego jest współpracą z Bogiem, Jezusem.

W świetle przesłania o Królestwie widzimy również ważne wskazania dla rozumienia kościoła. Kościół jest rezultatem działań misyjnych, nie celem, co wynika z przepowiadania Jezusa, akcentującego najpierw Królestwo Boże, a później kościół. Ujmując to w inny sposób możemy powiedzieć, że w misji i ewangelizacji nacisk winien być położony na głoszenie Królestwa, w efekcie czego pojawia się kościół. Kościół jest więc wyrazem misji.

W kontekście całej nauki o Królestwie ewangelizację należy ujmować jako proces, który rozpoczyna się wejściem drugiego człowieka na „drogę Chrystusa”. Uczeń Jezusa jest jakby nauczycielem tej „nowej drogi” (zob. Dz 9,2), w której nauczanie prawd o Królestwie zasadza się na więzi, towarzyszeniu bliźniemu. W tej wspólnej wędrówce nasze przepowiadanie Królestwa ma być podporządkowane praktycznej odpowiedzi na pytanie, co znaczy żyć z Bogiem na co dzień? Jak Jezus panuje w życiu i jak je zmienia? W tym obok nas, nauczycieli, bardzo ważną rolę odgrywa kościół, wspólnota uczniów, która jest wsparciem i pomocą w trudnościach związanych z życiem chrześcijańskim (np., Hbr 10,24-25). Rozwój chrześcijanina musi być traktowany podobnie jak rozwój Królestwa Bożego w historii świata. Czyli jak Królestwo jest progresywne, tak również poznanie Boga w człowieku będzie procesem. Stąd płynie ważna wskazówka, ewangelizacja nie musi rozpoczynać się tylko od wymogu uznania, przyjęcia przez słuchającego prawd wiary o Jezusie Chrystusie – Jego Boskości, Odkupieńczej śmierci, Zmartwychwstaniu, ale od wkroczenia na drogę naśladowcy. Wejście w rzeczywistość Królestwa Bożego, bycie uczniem Chrystusa, jak pokazują ewangeliczne opowieści, rozpoczynało się często od tajemniczego wezwania Jezusa do pójścia za nim, bez stawiania warunków wstępnych (Piotr i Andrzej -18,20, Mateusz 9,9), od uzdrowień, nakarmienia głodnych, nauczania i polemik z faryzeuszami, które owocowały decyzją pójścia za Chrystusem. Grono uczniów Chrystusa często się zmieniało, aż do momentu wybrania dwunastu. Ale i w ich przypadku zrozumienie znaczenia Jego misji, a zwłaszcza Śmierci Krzyżowej i Zmartwychwstania było powolnym procesem[8], do którego „dorastali” ucząc się poprzez trzyletnią wędrówkę z Jezusem. Dzięki temu przepowiadanie Jezusa zapuściło głębokie korzenie w ich sercach, co zaowocowało wytrwałością i całkowitym oddaniem Chrystusowi, których nie zniweczyły trudy cierpienia, a nawet męczeńskiej śmierci (jak podaje tradycja, wszyscy Apostołowie, za wyjątkiem Jana zginęli męczeńską śmiercią). Dlatego ucząc się od Jezusa Chrystusa ewangelizacji warto stosować tę zasadę wspólnego wędrowania z drugim człowiekiem, aby w ten sposób „ewangelizować”. Co oznacza, że i my „nauczyciele” innych jesteśmy także uczniami, którzy, słuchając słów Ewangelii, muszą widzieć ją jako wartość, która jest przed nami. Winna charakteryzować nas postawa dialogu, bo w końcu nie odczytaliśmy Ewangelii do końca, nasze dotychczasowe odczytania, choć wielkie i interesujące, nie są ostatnim słowem na jej temat[9]. Nasz sposób rozumienia Ewangelii często obciąża balast własnej tradycji interpretacyjnej (kontekst społeczno-kulturalny, wyznaniowy) Aby odkryć bogactwo Ewangelii warto wsłuchiwać się w głosy innych tradycji wyznaniowych, prowadząc dialog zamiast kłótni. Podobnie i ten artykuł nie rości sobie prawa do nieomylności i raczej należy traktować go jako jeden z głosów w dyskusji o Dobrej Nowinie o Królestwie Bożym.

Przypisy:
[1] W Ewangeliach spotykamy się z terminem Królestwo Boże oraz Królestwo Niebieskie. Ewangelista Mateusz używa terminu Królestwo Niebieskie (Niebios). Te dwa terminy nie wykluczają się wzajemnie, lecz opisują tę rzeczywistość. Dlaczego jednak Mateuszowy Jezus mówi o Królestwie Niebios? Ciekawą odpowiedź podaje Uglorz, który podkreśla, że autor ewangelii poprzez użycie takiego określenia wskazuje na uniwersalność panowania Bożego, wykraczającego poza ramy judaizmu. Królestwo Niebios jest rzeczywistością wychodzącą poza ramy przepowiadania Starego Testamentu (zob. M. Uglorz, Teologia zwiastowania i czynów Jezusa, Warszawa 1999, ss.75-76.).

W niniejszym artykule terminy Królestwo Niebios, Królestwo Boże, Panowanie Boga będę stosował zamiennie.

[2] Oczywiście nie oznacza, to deprecjonowania tych fundamentalnych dla chrześcijaństwa prawd wiary, ale wskazuje, że podstawowym horyzontem interpretacyjnym osoby i czynów Jezusa jest Królestwo Boże. Inaczej mówiąc, nasze rozumienie wydarzeń Śmierci i Zmartwychwstania Chrystusa powinniśmy rozpatrywać jako jedne z elementów Dobrej Nowiny o Królestwie Niebios.

[3] Zobacz: Iz 40,9-11; 51,5; 52,7.10; Dn 2,44; Za 14,9

[4] W. Hryniewicz, Eschatologia w przypowieściach Jezusa, w: Nadzieja uczy inaczej. Medytacje eschatologiczne, Warszawa 2003, ss.49-50.

[5] Trafnie ilustruje, to przypowieść z Ewangelii Marka: „Z Królestwem Bożym, dzieje się tak, jakby ktoś nasienie wrzucił w ziemię. Czy śpi, czy czuwa we dnie i w nocy, nasienie kiełkuje i rośnie, on sam nie wie jak. Ziemia sama z siebie wydaje plon…”(4,26-27).

[6] Postawa serca przejawia się w etycznym kształcie życia ludzkiego. W świetle nauczania Jezusa możemy powiedzieć, że to czyny a nie wiedza o Jezusie i Jego misji decydują o przynależności do Królestwa Boga (zob. Mt 7,21-23). Ciekawym przykładem tej Chrystusowej nauki jest przypowieść o końcu świata (Mt 25,31-46). Czytamy w niej, że umieszczeni po prawej stronie pytają zdumieni: „Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym, spragnionym…?”, co jasno pokazuje, że najważniejsze są uczynki miłosierdzia, które wcale nie musza wiązać się z bezpośrednią znajomością Chrystusa (wiedzą religijną). Można zatem powiedzieć, że ci „po prawej stronie” swoje uczynki miłosierdzia, solidarności z bliźnimi pełnili bez wyraźnego odniesienia do Chrystusa. W przeciwnym wypadku zapewne wiedzieliby, że, pełniąc dobre czyny, robią, to dla Jezusa, który o tym często nauczał (np. Mt 5).

[7]W tym kontekście warto jeszcze wspomnieć Jezusowy nakaz, przestrogę, dotyczący naszego stosunku do bliźnich: „…a kto by mu (drugiemu) rzekł bezbożniku, podlega karze piekła ognistego” (Mt 5,22). Widać, że Jezus dostrzegał ludzką skłonność do wytaczania granic, w obrębie których może działać Bóg, co owocuje postawą wykluczania, potępiania innych – Ty bezbożniku, czyli bez Boga. Żaden człowiek nie może sobie rościć prawa do kategorycznego stwierdzania, czy ktoś jest z Bogiem, czy nie. A tym bardziej do potępiania bliźniego. To wskazuje, że każdy z nas zamiast oddzielać ludzi od Boga, winien szukać z drugim wspólnoty, zamiast tropić zła, grzechu- szukać śladów dobra.

[8] Ciekawym argumentem, potwierdzającym tę tezę, jest jak podaje Łukasz, fakt że nawet po Zmartwychwstaniu uczniowie pytają: „Panie czy w tym czasie przywrócisz Królestwo Izraela?” Dz 1,5-6. Co potwierdza ich brak zrozumienia Ewangelii o Królestwie, ciągle myślą kategoriami Starego Testamentu.

[9] J. Tischner, D. Zańko, J. Gowin, Przekonać Pana Boga, Kraków 2000, s.56.

autor: Pastor Dariusz Zuber

Artykuł opublikowany w miesięczniku Kościoła Ewangelicko-Metodystycznego pt. „Pielgrzym Polski” nr 10 (816), Warszawa 2007.