Ps 46 ST Hab 1:1-5.11-12 NT 2 Tes 1,1-5.11-12 Ewangelia Łk 19,1-10
Bohaterem dzisiejszej Ewangelii jest Zacheusz – bogaty Żyd, który zbił majątek pełniąc funkcję zwierzchnika celników w dość zamożnym ówcześnie (więc i za pewnie drogim) Jerychu. Aby zdobyć swój majątek i dalej go pomnażać musiał wpierw kupić od Rzymian prawo do zbierania różnego rodzaju podatków, narzuconych przez okupanta. Tą decyzją Zacheusz postawił się w gronie zdrajców narodu, którzy współpracowali z okupantem Palestyny. Został więc rzymskim celnikiem. A w dalszej kolejności dzięki znakomitym wynikom w pracy, czyli wysokiej ściągalność podatków został awansowanym, jak powiedzielibyśmy to dzisiejszym językiem, na „menagera rzymskiego urzędu podatkowego”. W tym momencie swojego życia Zacheusz był naprawdę bogaty. Jednak jego bogactwo nie przysparzało mu życzliwości rodaków. Jak wiemy, celnicy w czasach Jezusa byli uważani za zdrajców narodu, ponieważ kolaborowali z okupantem. Byli cały czas podejrzanymi o nieuczciwość, zdradę, nadużycia, kłamstwo i kradzież, ponieważ często pobierali większe podatki niż wymagali tego Rzymianie. Dzięki temu szybko się bogacili. I z pewnością podobnie postępował Zacheusz.
Przy głębszym wejrzeniu w tekst Ewangelii możemy powiedzieć, że w życiu Zacheusza było coś, co bardzo go bolało. Otóż ten wysoko postawiony społecznie człowiek – paradoksalnie – był niskiego wzrostu (na ówczesne standardy oznaczało to być niższym niż 1,5m).