IV Niedziela Pasyjna Rok C Ps 34 ST Joz 5,9-12 NT 2 Kor 5,17-21 Ewangelia Łk 15,1-3.11-32
Jezusowa przypowieść o synu marnotrawnym uchodzi za jedną z najpiękniejszych ilustracji Bożego miłosierdzia. Jezusowe słowa poruszają nas wewnętrznie, zachęcają do zmiany. Zachęcają, a właściwie wymagają od nas wejrzenia w głąb siebie, we własne serce. Ta przypowieść zmusza nas do zadania sobie pytań: Po której stronie ja stoję? Czy bardziej jestem młodszym synem, czy starszym? A może jestem obydwoma? Bo często jest tak, że mamy w sobie „młodszego syna”, który chce się napawać życiem, nie zważając na Prawo i umiar. Mamy też i „starszego syna”, który stara się skrupulatnie przestrzegać wszystkich przepisów prawa, zasad moralności, tłumiąc równocześnie w sobie prawo do czerpania radości z życia. Parafrazując słowa Jezusa „jesteśmy wtedy dla zasad, a nie zasady są dla nas”.
Jedna i druga postawa, widoczna na przykładzie dwóch braci, pokazuje jak wygląda błąd zaspakajania naszych pragnień smakowania życia bez Boga oraz błąd układania relacji z Bogiem poprzez wciskanie siebie w gorset ostentacyjnej pobożności, która bardziej krępuje ruchu, niż daje radość i wolność jaką oferuje nam Bóg.
Wyobraźmy sobie raz jeszcze historię, którą opisuje Ewangelia. W przypowieści widzimy gospodarstwo rodzinne, które jest zarządzane przez ojca i dwóch synów. Kto wie, może gospodarstwo jest nawet dobrze prosperującym biznesem. I dalej, kto wie może jest owocem zgodnemu zarządzania. Któregoś dnia młodszy syn wpada na pomysł – chce zasmakować życia, wyrwać się z domu. Na marginesie trzeba wspomnieć, że i dzisiaj można spotykać się z podobną postawą. Wielu chciałoby i robi wszystko w tym kierunku, aby używać życia, by ustawicznie kupować i konsumować. Tak bez przerwy…
Młodszy syn z Jezusowej przypowieści realizuje swoje marzenia. Bierze więc przysługującą mu część majątku i wyjeżdża w dalekie strony. Ta decyzja dowodzi odwagi i dojrzałości naszego bohatera. Chce być samodzielny, chce próbować życia. I jak dalej czytamy używa życia, wydaje na zabawy, pewnie kupuje wszystko na co ma ochotę. Czuje się panem swojego życia. Ale pieniądze w końcu się kończą. Młodszy syn ubożej, traci swoją niezależność. Jest zmuszony przystać na służbę do jednego z obywateli kraju, do którego trafił by paś u niego świnie. Dla żydowskiego słuchacza Ewangelii jest to znak, że marnotrawca wyzbył się własnej godności. Obcuje na co dzień z nieczystością, świnie bowiem są dla Żydów zwierzętami nie czystymi. Staje się więc również jak one nieczysty, oddalony od Boga. Wylądował pomiędzy świniami i za swoją pracę nie dostawał nawet strąków, które jadły świnie. Można śmiało powiedzieć, że znalazł się na samym dnie. Jest całkowicie zrezygnowany, nie chce takiego życia.