Klikając tutaj można ściągnąć plik poniższego kazania do odsłuchania.
Umiłowani w Chrystusie!
Doświadczenie wieków mówi o tym, iż nie jest rzeczą łatwą pogodzić ze sobą inność i wspólnotę. Pojęcia te wydają się wręcz wzajemnie wykluczać. Inność odbierana jest często jako zagrożenie. Takiej postawie sprzyja cała nasza zachodnia kultura, nacechowana indywidualizmem, gdzie najważniejszymi wartościami jest dobro i prawa jednostki. Obrona przed drugim człowiekiem, przed „innym”, stała się jakby koniecznością naszej kultury. Oznacza to, iż czujemy się zagrożeni obecnością drugiego człowieka, zwłaszcza, gdy jest on rzeczywiście „inny”, odmienny w swojej kulturze, rasie, wyznaniu… czy różniący się od nas swoim myśleniu i działaniem.
Taką postawę spotykamy również w naszych Kościołach. Postawa ta wynika z lęku przed odmiennością innego chrześcijanina. Dlaczego tak się dzieje? Boimy się tego, czego nie znamy. Ten strach może powodować niechęć. Na takim gruncie łatwo mogą wyrosnąć jak chwasty krzywdzące stereotypy, które oddzielają nas od „tych” innych kolczastym murem. Inni wydają się wtedy niepotrzebni, bo nasza tradycja wyznaniowa, duchowość jest wystarczająca i pełna. Właśnie w tej sytuacji, w tym lęku przed innością, w doświadczeniu rozbitej przez nasze grzech jedności Kościoła, dochodzi do nas głos naszego Pana Jezusa Chrystusa. Aby wszyscy byli jedno, jak Ty Ojcze we mnie, a Ja w Tobie, żeby i oni byli w nas, aby świat uwierzył, że Ty mnie posłałeś.
Przy analizie modlitwy Jezusa nasuwa się wiele refleksji. Po pierwsze Chrystus gorąco pragnie, aby wspólnota, jaka panuje pomiędzy Nim a Ojcem „poszerzyła się” niejako na Jego uczniów. Pomiędzy Nim a Ojcem istnieje więź scalająca Ich w jedno. Tą więzią jest miłość i właśnie ona buduje ową wspólnotę.
Przedmiotem modlitwy Jezusa, przed najważniejszym momentem w Jego życiu – dramatem Golgoty – jest zatem jedność uczniów, ich wspólnota, która jest świadectwem wzajemnej miłości. Dlaczego jest to tak ważne? Ponieważ tak jak Jezus doprowadził uczniów do wspólnoty z Bogiem, tak uczniowie będą prowadzili ciągle przez wieki coraz to nowych ludzi. O tym pisze Apostoł Paweł: „Bóg pojednał nas ze sobą za pośrednictwem Chrystusa a nam zlecił posługę pojednywania. (…) Jesteśmy zatem wysłańcami Chrystusa i sam Bóg przez nas upomina. W imieniu Chrystusa prosimy: Pojednajcie się z Bogiem!” 2 Kor. 4,18.20. Uczniowie w każdym czasie historycznym zachwycą się Jezusem Chrystusem i znajdą jedność z innymi wierzącymi w zbawieniu, miłości, radości i pokoju otrzymywanym od Boga w Jezusie [1].
Jezus proszący Ojca za przyszłych uczniów patrzy w daleką przyszłość. Jest to spojrzenie pełne miłości na ludzi żyjących dzisiaj. Jezus modli się nie tylko za swoich bezpośrednich uczniów, lecz również za swój Kościół po wsze czasy. Pragnie by Jego Kościół stanowił jedność. Wiemy, że już we wczesnym Kościele zapomniano, że uczniowie Jezusa mają być jedności. Od samego początku występowały spory i konflikty. Ciągle dochodziło do rozłamów – jak choćby w Kościele w Koryncie, gdzie kłócono się w łonie wspólnoty, czyj chrzest jest ważniejszy, kto jest prawdziwym chrześcijaninem (1 Kor. 3,3-7,21-23). Jedność Kościoła jest dla Chrystusa tak ważna, ponieważ w niej rozbłyska chwała Boga. Kościół jest znakiem dla świata, jest światłością świata.
Prosząc o jedność i miłość dla swoich uczniów, nasz Pan Jezus Chrystus pragnie, by ich scalenie w jedność było świadectwem Jego całej misji zbawczej. Aby świat uwierzył, żeś Tyś mnie posłał… A jak jest obecnie: Nasze grzechy budują mury podziału między nami a Bogiem, a także między nami a innym ludźmi, grzech podziału dotyka tez Kościół. Prośmy więc Boga o miłosierdzie i o jedność uczniów Chrystusa. Wpatrujmy się w Chrystusa, sprawcę i dokończyciela naszej wiary. Trzeba byśmy ukazywali światu i naszym siostrom i braciom Jezusa, który przekracza wszelki podział i wszelki lęk przed innością.
Inspirującą do takiej postawy jest dla nas chrześcijan jest prawda wiary o Chrystusie, „obrazie Boga niewidzialnego”. Mówi ona o tym, że Syn Boży przyszedł na świat, aby ocalić swoje stworzenie. Wyszedł naprzeciw „innym”, różnym od siebie, a w dodatku grzesznym. Dokonało się to przez uniżenie, umniejszenie (kenosis) i cierpienie[2]. Wymowa tych wydarzeń jest oczywista: droga do komunii z innymi prowadzi poprzez gotowość do wyrzeczenia. Jest drogą kenotyczną, dzięki której jest możliwe pojednanie wspólnoty i inności. Chodzi o umiejętność umniejszania siebie, nie wysuwania na pierwszy plan własnego dobra i własnego pożytku. Kenoza wymaga więc samoograniczenia, rezygnacji i otwartości. A kto tak czyni, odzwierciedla w swoim życiu tę komunię, jaka istnieje w samym Bogu. Tak zachował się Chrystus w stosunku do grzesznych ludzi, zostawiając wyraźny przykład dla nas chrześcijan, Jego naśladowców. Niech nasze relacje z innymi siostrami i braćmi będą przeniknięte tym Chrystusowym Duchem, bez względu na ich cechy osobiste, poglądy, tradycje wyznaniowe i Kościoły do jakich należą.
Właśnie podczas naszej dzisiejszej modlitwy warto, abyśmy wyraźnie sobie uświadomili, że modlitwa wspólnie powtarzana, jest jak jeden oddech, jak jeden puls bijący wspólnym rytmem. A najważniejsza rzecz to ta, że razem z nami zgromadzonymi tutaj modli się nasz Pan Jezus Chrystus – Głowa tego Ciała, Głowa Kościoła.
I kiedy tak będziemy się wspólnie się modlić, powtarzać słowa Modlitwy Pańskiej – powstaje między nami coraz silniejsza więź miłości, która łączy nas na dolę i niedolę z Chrystusem a także – między sobą[3].
Troska o jedność między nami różnymi chrześcijanami nie jest tylko odpowiedzialnością Boga. To też nasze zadanie. Pięknie ilustruje to pewna bajka.
Pewna kobieta śniła, że weszła do nowiutkiego sklepu na rynku i ku swemu zdziwieniu zobaczyła Boga za ladą.
– Co tu sprzedajesz? – Spytała.
– Wszystko, co tylko chcesz – rzekł Bóg.
Ledwie ośmielając się wierzyć własnym uszom, kobieta postanowiła poprosić o najlepsze rzeczy, o których człowiek może tylko marzyć.
– Chcę pokoju umysłu i miłości, i szczęścia, i mądrości, i wolności od lęku.
I potem, po namyśle dodała:
– Nie tylko dla siebie, dla każdego na ziemi.
Bóg uśmiechnął się…
– Myślę, że źle mnie zrozumiałaś, moja droga – powiedział.
– Nie sprzedajemy tu owoców, tylko nasiona[4].
Bóg powierza się człowiekowi, daje nam nasiona, pragnie byśmy przyjęli Go, rozwijał Go w sobie i byli z nim, zanieśli Go innym ludziom. Bóg, który jest z nami i w nas – winien się przez nas objawić światu w naszej jedności z innymi chrześcijanami, w naszej cierpliwości, ofiarności, uczynności, wyrozumiałości i naszym przebaczeniu. Bóg cały czas działa w dzisiejszym świecie, udzielając swojej łaski wszystkim ludziom. Ale Bóg chce by w Jego dzieło jednoczenia swoich dzieci angażował się też człowiek. Bóg poprzez nas chce działać na polu ekumenizmu – służby dla jedności. O to modlił się Jezus: „Aby wszyscy byli jedno..”.
Dokładajmy więc wszelkich starań by słowa tej modlitwy realizowały się w naszym życiu i naszej działalności.
Panie, oby wszyscy stali się jednym w Twojej ręce! Amen.
Przypisy:
[1] Por. H. Knapik, Ewangeliarz i komentarz według Ewangelii Św. Jana, http://www.fbiblos.org/Ewangeliarz, dostęp z dn. 23 stycznia 2009.
[2] Por. W. Hryniewicz, Tożsamość i tolerancja, w: Kościół jest jeden, Kraków 2004, ss.367-368.
[3] Por. T. Olszański, Nie proszę, abyś ich zabrał ze świata, w: S. Grzybek [red.], Homilie i godziny biblijne, s. 269.
[4] A. de Mello, Modlitwa Żaby. T II, Warszawa 2002, s. 275.
Kazanie wygłoszone we Franciszkańskiej Parafii Św. Pawła w Elblągu w ramach Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan.
Autor: Pastor Dariusz Zuber
Artykuł opublikowano w miesięczniku Kościoła Ewangelicko-Metodystycznego w RP pt. Pielgrym Polski Nr 3 (833) warszawa 2009