Skąd dobro? O szukaniu Boga w naszej codzienności

Przeżywamy teraz czas Wielkiego Postu. W tym okresie Kościół zachęca nas do szczególnego przygotowywania się na Święta Zmartwychwstania Pańskiego. Nasze przygotowania wyglądają rozmaicie: odmawiamy sobie rzeczy sprawiających przyjemność (np. rezygnujemy ze słodyczy, picia kawy, oglądania telewizji, wędrowania po Internecie…) i równocześnie bardziej uwrażliwiamy nasz zmysł wiary – więcej jest teraz modlitwy i lektury Pisma Św., coniedzielnego uczestnictwa w nabożeństwach i udziału w spotkaniach biblijnych.

800px-tecza_rysiankiaJednak dla wielu z nas dużą trudnością jest takie „religijne” zatrzymanie się i wyciszenie. W końcu wiemy, że nie łatwo jest wysiąść z pędzącego i hałaśliwego pociągu codziennego życia, pełnego napiętych terminów w pracy, mnożących się obowiązków, ale i – wydawałby się – nieskończonych atrakcji. Wszędzie tyle się dzieje i chciałby się wszystkiego spróbować…

Gdzie więc szukać pomocy w umiejętnym zdystansowaniu się do pędzącego świata w tym szczególnym okresie roku kościelnego? Odpowiedź zdawałby się prosta… Powiemy – w modlitwie kierowanej do Boga w tej właśnie intencji oraz we wspólnocie wiary w Kościele. Obok tego warto jednak poszukać jeszcze innego doświadczenia, które pomoże nam w „uwrażliwianiu” naszej wiary w tym szczególnym okresie. Takim doświadczeniem może być codzienne przeżywanie wszelkiego dobra, np. przyjaźni, serdeczności, szczęścia, uroczych chwil z bliskimi, pięknej muzyki, wartościowej książki, relaksujących wakacji, miłych wspomnień, piątek w szkole, sukcesów w pracy, pogodnego dnia…

Przypatrzmy się więc kilku wersetom z Listu Św. Jakuba, w których Apostoł chce nauczyć nas postawy szukania śladów Boga w naszej codzienności, poprzez wypatrywanie i interpretowanie spotykających nas dobrych rzeczy i chwil. Posłuchajmy:

„Każde dobro, jakie otrzymujemy i wszelki dar doskonały zstępują z góry, od Ojca świateł, u którego nie ma przemiany ani cienia zmienności. Ze swej woli zrodził nas przez słowo prawdy, byśmy byli pierwocinami Jego stworzeń” (Jk 1,17-18).

Przyglądając się tym wersetom odkrywamy w nich ludzkie doświadczenie i szukanie Boga. Na czym to polega? Jest to tropienie śladów Boga, szukanie Jego obecności. Ale jak to robić? Apostoł Jakub w pierwszym z omawianych wersetów daje nam bardzo prostą wskazówkę. Po prostu mamy nauczyć się dostrzegać dobro wokół nas. Mamy je tropić nawet tam, gdzie wydaje się być samo zło. Czyli – przyglądam się sobie i zwracam się do siebie z pytaniem: co dobrego doświadczyłem dzisiaj, wczoraj? Co dobrego przeżyłem ja, inni?

Dobro ma jakiś wdzięk, pociąga nas. Pragniemy go. W końcu każdy z nas może powiedzieć, że chce przeżywać i doświadczać dobrych rzeczy i chwil. Myślę, że trudno było by nam znaleźć ludzi, którzy nie pragnęliby przejawiającego się w doświadczeniach szczęścia, miłości, bezpieczeństwa i dobra. Apostoł podkreśla, że wszystkie te okruchy dobra prowadza nas do Boga, bowiem On jest dawcą wszelkiego dobra. On, jak czytamy dalej, obficie udziela nam również darów duchowych. Zatrzymajmy się na chwile w tym miejscu, by zastanowić się pytaniem: Kim jest Ten Chojny dawca, Ojciec świateł?

W tekście czytamy, że jest Ojcem świateł czyli Gwiazd. W starożytnym świecie jest to myśl niezwykle ważna. Większość mieszkańców starożytnego świata wierzyła w astrologię i lękała się mocy gwiazd, ponieważ determinowały one ludzkie życie. Wymownym przykładem „bycia zdeterminowanym” przez gwiazdy był mitologiczny Edyp. Edyp chciał zmienić los oznajmiony mu przez wyrocznie. Jednak walcząc z losem wypełnia przepowiednię, która głosiła, że zabije ojca i ożeni się z własną matką. Mit Edypa oddaje ducha tamtych czasów czyli wiarę w fatum.

Apostoł Jakub kontrastuje starożytną astrologię z tradycją judeochrześcijańską. Mówi, że Bóg nie jest w porządku gwiazd, ale jest ich stwórcą, co podkreśla prawdę o niezmiennym Bogu w przeciwieństwie do ciał niebieskich, będących w ciągłym ruchu. Zmienność ciał niebieskich jest widoczna poprzez zaćmienia, czy choćby wschody i zachody słońca. W tym kontekście widzimy Boga jako Pana nad gwiazdami, władającego historią i jako Tego, który jest niezmienny, stały.

Wiemy już jakim jest Bóg jako „Dawca” dlatego przyjrzyjmy się uważniej temu co nam On daje. Występujące w tekście przymiotnik „każdy” i „wszelki” podkreślają, że nie tylko wszelkie dobro pochodzi od Boga, ale również jest to coś doskonałego. Właśnie w tych obu słowach kryje się wskazówka istotna dla naszych rozważań o dobrych darach Boga. Bóg darmo daje ludziom „coś”, co przymiotniki określają jako „dobre” i „doskonałe”. Co ciekawe, Apostoł Jakub nie tworzy zamkniętej listy, która miałaby opisać i zarazem wyczerpać ilość wszystkich Bożych dobrych darów. Nie chce również jednoznacznie określić granic definiujących dobro. W takim podejściu ukryta jest głęboka prawda o niedoskonałości naszego ludzkiego mówienia o Bogu. Światło Objawienia – Pismo Św. – rozświetla nasze ludzkie drogi ku Boga, naszą refleksję o Nim, ale mimo to ciągle jest w nas świadomość obcowania z Niepojętym i Tajemniczym. Dlatego wciąż aktualne dla każdego myślenia teologicznego są wytyczne teologii negatywnej, że łatwiej powiedzieć o Bogu kim nie jest, niż kim jest. Refleksja nad Bogiem i Jego Słowem musi uwzględniać także tę perspektywę.

Apostoł, jak już wspomniano, nie tworzy zamkniętej „listy” dobra. Czy więc pozostawia niejasność, jakieś niedomówienie, niedookreślenie? Można powiedzieć, że analizowane słowa zawierają w sobie odwołanie do naszej intuicji dobra, która wyrasta z Imago Dei – czyli Boskiego rodowodu człowieka, stworzonego na Boży obraz i podobieństwo.

Grzech pierwszych ludzi znacznie tę intuicję przyćmił, ale nie zgasił. Św. Jakub, jak czytamy dalej, obok wszelkiego dobra umieścił „dar doskonały”. Taki zabieg pomaga nam zobaczyć dobro w jago właściwym kontekście.

Następny werset omawianego fragmentu Pisma Św. wyjaśni to dokładnie, ale nim do tego przejdziemy – podsumujmy dotychczasowe rozważania. Nasz Bóg nie podlega obrotom i zmianom i jest Wszechmocny, a więc jak udzielał dobra i doskonałych darów, tak ich będzie udzielał nadal.

Pierwszy z rozważnych wersetów ukazuje jak wielka jest przychylność Boga do człowieka. Ujmując to obrazowo można powiedzieć, że na świat i każde życie ludzkie spada codziennie deszcz dobra i łask od Boga. Jest to wielka miłość Boga wobec świat i człowieka, tzw. łaska uprzedzająca (por. np. Jn 3,16; Mt 6,44-45). W drugim z omawianych wersetów odnajdujemy kontynuację tej myśli. Czytamy dalej o „stworzeniu” każdego człowieka przez Boga i o„ponownych narodzinach”, a mówiąc inaczej – o łasce wiary.

„Ze Swojej woli zrodził nas” – te słowa otwierają nasze dalsze rozważania. Szczególny dar Boży, to „nadprzyrodzone zrodzenie”. Nie nasze zasługi decydują o powołaniu nas do wary i zbawienia, ale tylko wola Boża. Słowa „zrodził nas” mają swoją analogię w powołaniu narodu Izraelskiego. Naród ten stworzył Bóg. Chrześcijanie to także „nowy naród” zrodzony przez Boga – również w sposób nadprzyrodzony. Ciekawym jest, że u Św. Jakuba znaczenie słowa „zrodzony” nie dotyczy opisania jego duchowej rzeczywistości (widzimy to choćby w stworzonych przez Św. Pawła kategoriach: np. usynowienie, odkupienie), ale bardziej praktyczne przejawy zrodzenia. Czyli na to, jakie owoce życia wskazują na serce przeminione przez Słowo prawdy. Potwierdzeniem tego są słowa Św. Jakuba: „Tak jak ciało bez ducha jest martwe, tak też martwa jest wiara bez uczynków” (Jk.2,26).

W tym miejscu warto zadać pytanie: W jaki sposób Bóg zradza w nas wiarę? Apostoł Jakub udziela odpowiedzi, w której odsłania ale zarazem zasłania tajemnicę działania Boga. Wiara jest owocem spotkania ze Słowem prawdy, z Ewangelią a konkretniej – z Jezusem Chrystusem. Podobnie jak w przypadku rozważania nad „dobrem” i tutaj nie można wyczerpać ludzkim słowami i myślą sposobu oddziaływania Boga na człowieka. Jest to coś większego niż nasz rozum może pojąć.

W każdym razie powołanie do wiary – to inicjatywa Boga. Bóg szuka człowieka na wszystkich jego drogach, czekając na jego odpowiedź. Co decyduje o tym, że człowiek odpowiada na głos Boga? Odpowiedzi jest pewnie tyle – ilu ludzi. Stąd płynie też zachęta do nas by poznawać a właściwe wsłuchiwać się z uwagą w świadectwa innych sióstr i braci. Każdy z nas doświadcza Boga w różny sposób co wynika nie tyle z różnic konfesyjnych, ale o różnic wieku, charakteru, doświadczeń z Bogiem. Dlatego, by mówić o działaniu Boga, które rodzi wiarę, potrzebujemy uczyć się sztuki obejmowania swym umysłem, a może lepiej mówiąc – sercem, różnych doświadczeń spotkania z Bogiem. W ten sposób dostrzeżemy więcej barw Bożej miłości…

Pójdźmy jednak dalej w naszych rozważaniach podążając śladem dobra. Jak już wiemy, działanie Boga na nas i innych ludzi, to po prostu łaska, która przejawia się we wszelkim dobru jakie spotykamy i przeżywamy. Łaska ta rodzi w człowieku wiarę, doprowadza go do kolejnego stopnia – łaski usprawiedliwiającej.

W tym miejsc spróbujmy przy pomocy obrazu opisać działanie dobra, łaski. Posłuży nam do tego metafora Józefa Tischnera. Krakowski teolog, gdy mówił o łasce, wskazywał na jej piękno. Człowiek działa pod jej wpływem dlatego, że pociąga go wdzięk dobra. Łaska nie jest nieprzezwyciężalną siłą, która czyni z nas roboty. Tak ilustrował swą myśl:

Kiedy przez drogę idzie wdzięk w postaci ładnej dziewczyny, jest to właśnie metafora łaski. Nie wiadomo, skąd się wzięła, nie wiadomo, dokąd idzie, a zmienia sens otaczającego ją świata.

Łaska, dobro ma więc jakiś powab, pociąga ludzi do siebie. To wszystko wydarza się w jakimś dialogicznym horyzoncie. Oznacza to, że Bóg działa na człowieka poprzez relacje, dialog z nim. Bóg szuka więzi. Nie przymusza człowieka do miłości. Szanuje wolność człowieka. Ów horyzont stwarzają właśnie słowa Św. Jakuba na temat daru – w końcu dar można przecież odrzucić…

Podsumowując nasze rozważania możemy powtórzyć za Św. Jakubem, że Bóg zradza w nas nowe życie, wiarę przez ewangelię, słowo prawdy. Nowe życie w człowieku to owoc spotkania z Bogiem. Na ludzkiej drodze musi się coś wydarzyć, Bóg musi przejść ta drogą. Ale, oczywiście, człowiek musi mieć oczy, które to zauważą, uszy, które to usłyszą. Łaska potrzebuje ludzkiej odpowiedzi. Nauka Apostoła Jakuba, aby wybrzmieć do końca potrzebuje jeszcze jednego pytania: Jaki jest cel zrodzenia?

W odpowiedzi możemy przeczytać: „abyśmy byli pierwocinami”. Co to znaczy? Słowa te podkreśla jak wielkie jest nasze znaczenie w świecie. Obrazowo widać to na przykładzie ofiary z zboża w Świątyni Żydowskiej. Po ukończeniu żniw część zbiorów ofiarowano Bogu. Ta część symbolizowała całość. Czyli, że wszystkie plony są złożone w ofierze Bogu. Podobnie Prorok Jeremiasz określał Naród Żydowski jako pierwociny, bo wszystkie narody wrócą do Boga (Jer 2,3). Z kolei Św. Paweł wierzących w Koryncie uważa za pierwociny Achai (1 Kor 16,5). Św. Jakub naucza nas że jesteśmy pierwocinami Bożego stworzenia, co oznacza, że przynależymy do Boga. To jest największy dar jaki otrzymaliśmy od Boga. Bóg powierza nam siebie. Każdy z nas jest początkiem czegoś wielkiego, czegoś, co dokona Bóg w przyszłości. Możemy być dumni z tego, kim jesteśmy w oczach Boga.

I tak doszliśmy do końca. Zaczęliśmy nasze rozważania od pytania jak szukać śladów Boga wpatrując się w doświadczenie dobra? Jak pogłębić swoje przeżywanie Wielkiego Postu? Jak pogłębiać wieź z Nim? Apostoł Jakub zachęca nas byśmy mieli w sobie postawę wdzięczności za każde dobro jakie nas spotyka. Wszystkie te przejawy dobra, jakie dostrzeżemy wokół siebie są jak drabina. Drabina po której wspinamy się do Boga, by być bliżej Niego. A będąc bliżej Boga – będziemy bliżej samych siebie, docenimy swoją wartość, a przede wszystkim przyjmując te wszystkie dary od Boga staniemy się darem dla innych ludzi. To właśnie jest ewangelia…

autor: Pastor Dariusz Zuber

Artykuł opublikowany w miesięczniku Kościoła Ewangelicko-Metodystycznego pt. „Pielgrzym Polski” nr 3 (821), Warszawa 2008.