Moja droga do Boga

Most do niebaAnalizując swoją drogę do Boga, moje spotkanie z Nim właściwie mogę, z dzisiejszej perspektywy, powiedzieć, że był On cały czas obecny w moim życiu. Wychowałem się w pobożnej rodzinie, dlatego Bóg zawsze był jedną z ważnych wartości mojego życia. Jednak wraz z wiekiem stawał mi się coraz dalszy. Dlaczego tak się działo? Trudno mi dać prostą odpowiedź. Na pewno wiązało się to, z moim przekonaniami i głownie z praktyką chrześcijańską, w których Bóg był raczej dodatkiem do życia, był jakby obok codzienności. Takie podejście spowodowało między innymi to, że sakrament bierzmowania był ostatnim „wydarzeniem” wiary, które wtedy tak głęboko przeżywałem. W mojej parafii i rodzinie brakło odpowiedniej kontynuacji do podtrzymywania i rozpalania płomienia wiary, jaki wyrażało właśnie bierzmowanie. Od tego czasu coraz bardziej oddalałem się od Boga, aż do definitywnego rozstania się z Nim w wieku nastoletnim. Wtedy też moje życie zaczęły wypełniać wartości hedonistyczne – ważnym teraz było dla mnie smakowanie uciech życia, które nie rzadko wypełniał świat używek. Po kilku latach z końcem szkoły średniej mój styl życia stawał się dla mnie coraz bardziej pusty, coraz boleśniej odczuwałem własne zagubienie, wynikające z braku poczucia sensu swojej egzystencji. Próbowałem zagłuszyć nurtujące mnie pytania układaniem apologetyki własnego sytemu rozumienia świata i życia, które miał być tylko horyzontalne – poza tym życiem, tym światem nic nie ma. Jednak to nie starczyło z czasem Bóg, zaczął coraz częściej pukać do mojego serca.

Czytaj dalej